Dziś zamiast wsparcia często otrzymują hejt. Zamiast pomocnej dłoni wyrzuty i gorzkie słowa. Jeszcze raz stawiają czoła przeciwnościom. Tylko dlatego, że zdecydowali się przerwać ciszę. Bohaterowie ostatnich dni i spraw, o których wie już cała Polska. Byli sami przeciw wszystkim. Wszystko na jedną kartę.
Kobieta, której były pracodawca składać miał obrzydliwe propozycje i wykorzystywać trudną osobistą sytuację, kiedy poszła do innej, silniejszej, z prośbą o pomoc, w nadziei na interwencję i sprawiedliwość, zderzyła się ze znieczulicą i wyparciem. Zamiast ciepła dojmujący chłód cedzonych przez zęby wymówek i zdawkowe, drwiące spojrzenie. To wszystko na co mogła liczyć od mocnej tytułami i polityczną pozycją koleżanki. Nie załamała się. Stanęła na agorze i głośno opowiedziała swoją krzywdę. Tak jak jej mówi serce, nie jak nakazywał rozum. Kto usłyszy ten krzyk?
Kolejny człowiek, kolejna historia. Wdowiec, mężczyzna, dla którego była całym życiem, towarzyszką, przyjaciółką i miłością. Do końca wołała o prawdę. Nie chciała przymykać oczu. Otoczona przez nieprzyjaciół toczyła samotną walkę nie wiedząc jaką cenę przyjdzie jej za to zapłacić. Był przy niej do końca. Odprowadził na drugą stronę. Dziś stojąc przed światem pyta o zło, którego oboje doświadczyli i sprawiedliwość, która przecież jest, bo być musi. Czy nadejdzie? A jeśli nie? Czy było warto?
Co z przyzwoitością tych, którzy na sztandarach mają obywatelskość i obywateli? Gdzie kończy się kalkulacja zysków i strat, a zaczyna człowiek? Ten, dla którego przecież wszystko i w trosce o jego dobro. Ile można udawać, że właściwie nic się nie stało, albo że co się stało, to się nie odstanie? Miesiąc jak lata. Tydzień jak rok. Intensywność zdarzeń, stanowisk, opinii. Słowa jak sól w rany, ludzie jak kamienie, prawda jak chleb, potrzebna żeby żyć... Bohaterowie naszych dni przetrwają i to. Teraz już nie są sami…
