Samo żądanie, jak przytomnie zauważył w rozmowie z Elżbietą Rafalską, dziennikarz Radia Zachód Jacek Dreczka, nie wystarczy, bo do odwołania marszałka potrzebna jest w sejmiku większość, a tej opozycja nie ma. Póki co, nie słychać też, by do odsunięcia marszałka, który wiedział o ofercie w podległej mu jednostce „pracy za seks”, ale nie podjął stosownych kroków, szykowały się partie, które są w sejmikowej koalicji z PO.
W polityce nie ma jednak rzeczy niemożliwych i okazuje się, że marszałek Elżbieta Anna Polak mogłaby być odwołana natychmiast, gdyby... chciał tego Waldemar Sługocki. To właśnie przewodniczący struktur lubuskiej PO powiedział podczas konferencji prasowej 1 marca 2021 roku, że „Gdyby chciał, to by pani marszałek nie była marszałkiem”.
O tarciach między Sługockim, a Polak wiadomo nie od dziś, ale teraz pojawia się niepowtarzalna okazja dla szefa lubuskiej PO, by próbować ratować mocno pokiereszowany wizerunek partii w regionie. Wizerunek, który nadszarpnął również sam Sługocki, najpewniej powodując wypadek na początku tego roku. W przypadku wypadku nagrania nie ma, ale fragment konferencji, na której poseł PO jasno wyraził hierarchię podległości w PO i miejsce marszałek Polak prezentujemy poniżej:
