Przemysław S. i Olga S. byli ze sobą blisko siedem lat. W chwili, gdy doszło do zdarzeń, które znalazły swój finał przed sądem, już nie mieszkali razem. Dziewczyna wyprowadziła się ze wspólnej stancji. Nadal jednak pracowali w tej samej hurtowni farmaceutycznej w Lublinie.
Oskarżony Przemysław S. mówił w poniedziałek przed sądem, że poczuł się oszukany, kiedy zobaczył, że po pracy po jego byłą dziewczynę podjeżdża autem chłopak, a nie jej rodzice.
- Chciałem porozmawiać. Po czym podeszłem do niego i dostałem uderzenie. Zrobiło mi się czarno przed oczami, po czym machnąłem nożykiem, który miałem w kurtce - tak zajście z 5 lutego relacjonował w poniedziałek przed sądem Przemysław S.
Kilkakrotnie zapewnił, że to pokrzywdzony zaatakował go pierwszy, a on sam nie wiedział, że ugodził Pawła K. nożem. Z kolei w czasie śledztwa oskarżony przedstawił trochę inną wersję. - Postanowiłem, że podejdę mu powiedzieć, że mi zabrał kobietę. Ja machnąłem ręką, dostałem cios, wyciągnąłem ten nożyk - to fragment wyjaśnień Przemysława S, jakie zostały odczytane przed sądem.
Świadkowie wezwali pod hurtownię farmaceutyczną karetkę i policję. Przemysław S. miał wyrzucić nóż na trawę, ale nie uciekał. To był nóż kuchenny, który oskarżony przyniósł z domu. W pracy miał mu być potrzebny do otwarcia konserwy.
Co doprowadziło do bójki z 5 lutego?
Wszystko miało się zacząć, gdy oskarżony kilka dni wcześniej zobaczył na Facebooku wpis, z którego dowiedział się, że jego była dziewczyna, pokrzywdzony Paweł K. i dwójka znajomych są właśnie razem na Starym Mieście.
- Przemysław zaczął mnie obrażać w komentarzach do tego wpisu. Nie pamiętam co to było, bo je kasowałam, ale coś obraźliwego. W niedzielę wydzwaniał jeszcze do Pawła. Obrażał nas. Groził, że znajdzie adres Pawła. Powybija okna, podpali dom - zeznawała w poniedzialek Olga S. Tłumaczyła, że w dniu, w którym doszło do bójki, zadzwoniła do Pawła, żeby zabrał ją z pracy, bo się bała o siebie.
Oskarżony próbował tłumaczyć swoje zachowanie: - Powiedziałem tego dnia „ja cię jeszcze dorwę”. Ona mogła to zrozumieć jako groźbę, ale chodziło mi o odzyskanie części do telefonu.
- Widziałam jak Przemysław chodzi po hali i kopie kartony. Jak wyszłam z pracy, czekał na mnie przy portierni. Wyminęłam go, ale szedł za mną - kontynuowała Olga S. Dziewczyna stwierdziła, że samej bójki między mężczyznami nie widziała, bo gdy do niej doszło, siedziała w aucie, na fotelu pasażera. Dopiero potem zauważyła krew na białej koszulce kolegi.
W trakcie śledztwa Olga S. tak mówiła o charakterze oskarżonego: - Grał w gry komputerowe, tzw. strzelanki. Jak mu coś nie wychodziło, krzyczał nawet na koty.
W śledztwie Przemysław S. przyznał się do ugodzenia nożem Pawła K., ale nie do kierowania gróźb wobec byłej dziewczyny.
W pierwszym dniu procesu zaczął wyjaśnienia od przyznania się do obu zarzutów. - Byłem pod wpływem emocji - stwierdził oskarżony. Dopytywany przez sędziego, jak brzmiały groźby i wulgarne słowa, jakie miał kierować pod adresem Olgi S. w trakcie weekendu poprzedzającego zajście przed hurtownią Przemysław S. stwierdził, że "nie jest w stanie sobie ich przypomnieć, bo był pod wpływem".
Na pytanie, dlaczego kończąc zmianę wziął ze sobą nóż, Przemysław S. stwierdził, że chciał go umyć w domu.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

Poszukiwani przestępcy z woj. lubelskiego. Widziałeś ich? (ZDJĘCIA)
Święto Pierogów w Bychawie: Koncert Beaty i Bajmu na finał (WIDEO, ZDJĘCIA)
Ekspresówka z Lublina do Warszawy nabiera kształtów (ZDJĘCIA, WIDEO)
Bal Gimnazjum nr 5 w Lublinie. Uczniowie bawili się w szkolnych murach (ZDJĘCIA)
Najgorsze mieszkania do wynajęcia. Jak można tak mieszkać?!

ZAGINIONE DZIECI w Polsce. Pomóż w ich odnalezieniu! [Zdjęcia]
Dzielnicowy bliżej nas