Robert Karaś w maju wziął udział w dziesięciokrotnym Ironmanie w Brazylii. Miał do pokonania 38 kilometrów pływania, 1800 kilometrów jazdy na rowerze oraz 422 kilometry biegu. Z czasem 182 godziny, 43 minuty i 43 sekundy wygrał zawody Tri Ultra Brasil i pobił rekord świata aż o 18 godzin.
Robert Karaś na dopingu. Jak się tłumaczy?
Nieco ponad dwa miesiące od zakończonych zawodów, sportowiec poinformował, że może utracić swój tytuł i rekord świata. W jego organizmie wykryto zabronione substancje.
"Przeanalizowałem całą sytuację z moim sztabem oraz lekarzami sportowymi. W styczniu leczyłem złamania ręki, żeber oraz stopy. Wtedy zostały mi podane leki, które zawierały w swoim składzie substancje znajdujące się na liście WADA. Zostałem wielokrotnie zapewniony, że przyjęcie tych leków nie będzie miało żadnego wpływu na przygotowania ani na sam występ w Brazylii. Jestem w stałym kontakcie z federacją IUTA" - poinformował.
Zapewnił jednocześnie, że podczas wszystkich startów w zawodach był "czysty", a nawet sam wnioskował o kontrolę antydopingową.
Później Karaś udzielił wywiadu Kanałowi Sportowemu, podczas którego nie stronił od przekleństw i chaotycznych wypowiedzi. Poddał się również badaniu wariografem.
Brat Roberta Karasia przerywa milczenie
Głos w głośnej sprawie postanowił zabrać brat triathlonisty - Sebastian Karaś. Opublikował na Facebooku obszerny wpis, w którym wyjaśnił, że nie utrzymuje kontaktów z Robertem i negatywnie ocenia jego ostatnie działania okołosportowe.
"Cześć, Nazywam się Sebastian Karaś. Ze sportem zawodniczo jestem związany już 24 lata (pływanie, pływanie długodystansowe, triathlon). Zawsze byłem dumny ze swojego nazwiska, ale w ostatnich latach doszło też do tego, że momentami było mi wstyd…" - zaczął swój wpis.
Przyznał, że 2 lata temu został zablokowany w mediach społecznościowych przez brata, ale chciałby, żeby dotarły do niego jego słowa.
"Uważam, że obecny sposób wypowiadania się Roberta w mediach jest tragiczny! Nie rozumiem, jak można być tak wulgarnym, aroganckim i pewnym siebie człowiekiem… Nie wiem czy on sobie zdaje sprawę jaką słowa mają siłę przy takich zasięgach i że jakiś młody człowiek może się na nim wzorować, a niestety przykro mi to stwierdzić, ale moim zdaniem nie jest to dobry wzór do naśladowania" - napisał Sebastian Karaś.
"Jeżeli chodzi o temat wpadki dopingowej to myślę, że to jest jedna wielka amatorka (...). Nie rozmawiałem dłużej z Robertem od jakiś 4 lat, ale ta sytuacja tylko potwierdza to co było wcześniej, czyli jeden wielki chaos i spontaniczność w całym podejściu okołosportowym" - ocenił.