Dzięki kapitalnemu pokonywaniu fal południowego Pacyfiku, o ogromnych rozmiarach i sile, Gabriel Medina już zapisał się w historii. W piątym wyścigu 3. rundy, brazylijski surfer rywalizował z Japończykiem Kanoa Igarashim. Po słabym początku - z wynikiem ledwie 2.50 na pierwszej fali - drugą, sędziowie ocenili na rekordową notę 9.90! Aż dwóch dało „dziesiątkę”, jeden 9.9 i dwóch 9.8.
Zaraz po wyjściu spod fali, Gabriel Medina uniósł obie ręce do góry, dając sędziom znak, żeby przyznali mu 10 punktów. Aby uczcić świetny występ, Brazylijczyk skierował swoją deskę w stronę szczytu fali. Następnie przeskoczył przez nią, w wyniku czego na kilka sekund zawisł w powietrzu. Podczas lotu, Medina wskazywał palcem, podczas gdy deska ciągnęła się za nim. Cała sytuacja sprawiała wrażenie, jakby wspólnie unosili się nad wodą...
Uwiecznił to z brzegu francuski fotograf Jerome Brouillet.
Jeśli nawet wynik 9.90 - już sam w sobie będący historycznym rekordem olimpijskim w kategorii przejazdu na jednej fali - nie był wystarczający, to Medina prawdopodobnie wygra również nagrodę za najlepsze zdjęcie z Igrzysk XXXIII Olimpiady.
Wielu kibiców uznało, że niezwykła fotka to efekt Photoshopa lub sztucznej inteligencji. Wielu uznało ją również za „zdjęcie z olimpiady”.
W sumie, tego dnia trzeba było zaliczyć sześć fal, a za pozostałe cztery, Gabriel Medina otrzymał 5.33 (3), 7.50 (4), 2.63 (5) i 7.00 (6).
- Warunki były idealne, fale były wyższe niż się spodziewaliśmy. Zrobiłem cztery fotki, a o jednym z nich mówi dzisiaj cały świat. Nie trudno było zrobić takie zdjęcie. Chodziło bardziej o przewidzenie momentu i miejsca, w którym Gabriel rozpocznie pływanie na fali
W rywalizacji surferów, niemal codziennie jesteśmy świadkami... niecodziennych sytuacji. Pierwszego dnia, Niemiec Tim Elter zaliczył niezłą wpadkę - w pewnym momencie spadły mu kąpielówki, dzięki czemu świat zobaczył jego... pośladki.
Z kolei Australijczyk Jack Robinson przeżył inne dramatyczne chwile – otóż mało nie utonął, wyrzucony do wody z ogromną siłą...
