Grzegorz L. stanął wywczas przed wrocławskim sądem pod zarzutem gwałcenia dwóch uczniów „czternastki”. Każda z ofiar po kilka razy była przemocą gwałcona lub „doprowadzona do innej czynności seksualnej”. Ostatecznie w 2012 roku zapadł prawomocny wyrok – sześć lat więzienia.
Skazany częściowo odsiedział go w areszcie w czasie śledztwa. W 2016 roku mężczyzna był na wolności. W lutym tego właśnie roku – twierdzi dziś jeleniogórska prokuratura – doszło do kolejnego gwałtu. Powtórzył się kilkanaście miesięcy później – w listopadzie 2017. Ofiarą był ten sam chłopak. Zdaniem prokuratury równocześnie ofiara była częstowana narkotykami.
Śledczy odmawiają informacji o okolicznościach gwałtów. Z wrocławskiej sprawy wiadomo, że mężczyzna stosował zarówno przemoc jak i groźby. W niektórych zdarzeniach skazano go tylko za usiłowanie, bo ofierze udało się uciec.
W śledztwie Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze Grzegorz L. jest też podejrzanym o rozprowadzanie narkotyków: konopi indyjskich i metamfetaminy. Miał je sprzedawać i częstować nimi za darmo również nieletnich. Jest też podejrzanym o posiadanie amfetaminy. Za gwałty odpowiadał będzie jak wielokrotny recydywista. Grozi mu się nawet osiemnaście lat więzienia. Za podawanie narkotyków nieletnim do piętnastu lat.
Ale to nie wszystko co mu grozi. Jeśli znowu sąd skaże go za gwałt, mężczyzna trafi do Rejestru Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym. Taki rejestr dostępny jest w internecie. Ma część ogólnodostępną i zastrzeżoną. W myśl przepisów imię, nazwisko, wizerunek, data urodzeni i miejsce pobytu Grzegorza L. znajdzie się w jawnym rejestrze. Dostępnym dla każdego kto ma połączenie z internetem. Gdy wyjdzie na wolność będzie miał obowiązek meldować policji każdą zmianę swojego miejsca zamieszkania.