Zdaniem zachodnich źródeł, od początku wojny straty Moskwy na Ukrainie (zabici i ranni) przekroczyły 127 tys. żołnierzy, a wśród ofiar jest połowa jej wojsk powietrznodesantowych.
Mogło zginąć 20 tys. komandosów
Oznacza to, że aż 20 tys. komandosów zostało zabitych w ciągu prawie roku.
Takie informacje podał redaktor i założyciel wojskowego kanału Telegram Rybar Michaił Zwinczuk, były urzędnik rosyjskiego resortu obrony.
- To wyjaśnia, dlaczego spadochroniarze Putina byli uznawani za zaginionych w ostatnich miesiącach wojny. Wielu mówi, że nie widać wojsk powietrznodesantowych na froncie - powiedział Zwinczuk.
Do rozpoczęcia mobilizacji [wrzesień 2022 r.] wojska powietrznodesantowe straciły ok. 40 do 50 proc. swojego uzupełnienia. Oznacza to, że nie pozostało wiele starych wypróbowanych i doświadczonych formacji.
Te straty określa się mianem rzezi
Wiadomo było, że siły te poniosły ciężkie straty, ale Zwinczuk określa to dosadniej: rzeź!
Wojska powietrznodesantowe poprowadziły pierwsze ataki na Ukrainę w lutym 2022 roku i poniosły duże straty w ciągu kilku tygodni od natarcia na Kijów.
Wśród tych, którzy zginęli na początku wojny, był 45-letni podpułkownik Siergiej Moskwiczow, którego pochowano z honorami wojskowymi.
W miastach takich jak Riazań i Tuła, blisko związanych z elitarnymi siłami powietrznymi, można zobaczyć wiele nowych grobów spadochroniarzy.
Wcześniej rosyjska służba BBC informowała o stracie ponad 900 żołnierzy sił specjalnych: spadochroniarzy, marines i pilotów.
Oficjalnie w 2016 roku Rosja miała około 45 000 żołnierzy powietrznodesantowych.
Do 2021 roku około 27 000 było pracownikami kontraktowymi.

lena