Ta historia zaczęła się 10 lat temu. Przeszło 300 firm z całej Polski dało się namówić na ofertę „pracowniczego outsourcingu”. Potem mieli z tego tytułu kłopoty. ZUS pozywał ich i żądał zwrotu długów. Długów, których narobiła grupa spółek, kontrolowanych przez Zdzisława Kmetkę. Byłego funkcjonariusza wrocławskiej bezpieki. Zaczął w czerwcu czerwca 2009 r. Różnym przedsiębiorstwom proponował fantastyczny interes: przejmiemy waszych pracowników, a potem wam ich „wydzierżawimy”. Jako ich pracodawca będziemy płacić pensje, składki ZUS i podatki. Wy nam opłatę za usługę - mniejszą niż wasze dotychczasowe koszty.
Przedsiębiorcy mieli obiecane, że zaoszczędzą na tym 40 proc. kosztów związanych z pracownikami. Jak to możliwe? Wszak firmy Kmetki miały przejąć na siebie pensje, składki i podatki w niezmienionej wysokości. Jak zarobić, gdy za udostępnienie pracowników miały dostać 40 proc. mniej? Klientów przekonywały, że różnicę dopłaca Unia Europejska. W rzeczywistości biznes Kmetki sponsorowali podatnicy. Po przejęciu pracowników dość szybko przestawano płacić składki na ZUS i podatki. Pieniędzy nie udało się odzyskać.
W sprawie tego przekrętu powstał specjalny raport NIK. Wnioski są przerażające. Różnym instytucjom państwowym zajęło 3,5 roku ustalenie, że przestępcza szajka okrada państwową kasę na gigantyczną skalę. Prokuratura zainteresowała się Kmetką w styczniu 2013 r. w związku z podejrzeniami prania brudnych pieniędzy. Z pięciu firm grupy Kmetki cztery zbankrutowały w 2012 r. W grudniu 2012 r. sąd ogłasza upadłość samego Kmetki. Tymczasem od listopada 2012 r. spokojnie działa - ostatnia z grupy firm zamieszanych w aferę. Zatrudnia przeszło 7800 osób. Zbankrutowała w 2014 roku.
W 2013 roku zatrzymano pierwszych współpracowników byłego esbeka. Jego samego nie udało się złapać. Najpierw mieszkał w Niemczech, potem przeniósł się do Szwajcarii. Od lat wrocławska Prokuratura regionalna bezskutecznie próbuje go ściągnąć. Na razie jednak polski wniosek o ekstradycję nie został przez władze Szwajcarii wykonany.
Wrocławskim śledczym bardzo zależało, żeby sprawę zakończyć kiedy mózg przekrętu trafi do Polski i będzie można go postawić przed sądem razem z resztą podejrzanych w tej sprawie. Niedawno dali za wygraną. Akt oskarżenia wspólników Kmetki trafić ma do sądu najwcześniej w marcu.
Warto przypomnieć, że przedsiębiorca w latach 90-tych zasłynął jako szef i właściciel firm transportowych. Odsiedział w więzieniu kilkuletni wyrok za oszustwa finansowe na szkodę banków. Z bezpieki wyrzucono go w latach 80-tych. Co ciekawe jeden z powodów to również przekręt. Kmetko przejął nieruchomość zabraną przez SB podziemnej „Solidarności”.
