Donald Trump i Mike Tyson poznali się w 1988 roku, kiedy przyszły prezydent, a wówczas potentat na rynku nieruchomości, zorganizował trzy walki „Bestii” w swoim „The Trump Plaza Hotel” w Atlantic City, stanie New Jersey, nad samym Atlantykiem.
Przez wiele lat, obu panów łączyła wzajemna sympatia i wspólne interesy.
- Zawsze pamiętam go jako dobrego faceta, który płacił mi dużo pieniędzy - powiedział Mike Tyson o Donaldzie Trumpie podcastowi New York Post Sports
W listopadzie 2024 roku, słynny amerykański „Żelazny Mike”, który wrócił do ringu w wieku 58 lat (zawodowo nie walczył od czerwca 2005 roku), ale przegrał jednogłośnie na punkty walkę ze stawiającym pierwsze kroki w boksie youtuberem Jake’em Paulem. Ich pojedynek w Arlington w Teksasie obejrzało 72 000 ludzi!
Tyson doznał siódmej porażki w karierze.
Umowa między sztabami obu wojowników zakładała, że były pięściarz za samo wejście do ringu mógł liczyć na co najmniej 20 000 000 dolarów, a jego rywal ze świata popkultury na... dwa razy więcej. Eksperci prognozowali, że po podliczeniu wszystkich zysków, m.in. z transmisji na Netfliksie, na konto Tysona może trafić co najmniej 50 000 000 USD.
Tak, czy inaczej, przez długi czas, relacje „Bestii” i Jake Paula nie były najlepsze, by nie powiedzieć - złe.
Tymczasem na raucie z okazji drugiej prezydentury Donalda Trumpa, obaj panowie bawili się wybornie… I wcale nie przeszkadzało im towarzystwo starszego brata Jake Paula - Logana, czy byłego mistrza UFC w dwóch kategoriach wagowych, Conora McGregora.
