Cardiff wyceniło straty po transferze tragicznie zmarłego Emiliano Sali
Pięć lat temu kontrakt z piłkarzem był już w zasadzie podpisany. Argentyńczyk miał załatwić ostatnie formalności i po raz pierwszy przybyć do nowego klubu. Zdecydował się na podróż rzecz jasna samolotem z Francji do Walii przez kanał La Manche. To co później się stało nikt w życiu by nie przewidział. Samolot z nim na pokładzie zniknął z radarów i rozpoczęła się nerwowa akcja poszukiwawcza. Niestety - nie znaleziono już go żywego.
Od tamtego czasu rozpoczął się szereg spraw mających na celu znalezienia winnego między klubami. Cardiff City wytoczyło proces FC Nantes w sprawie niedoszłego transferu. Walijski klub zaznaczał wielokrotnie, że nie ma zamiaru płacić za transfer. Nie zgodziła się z tym FIFA, tłumacząc, że wyspiarze powinni zapłacić sześć milionów euro pierwszej raty za transfer Argentyńczyka.
Cardiff City odwołało się do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS), który ostatecznie podtrzymał decyzję międzynarodowej organizacji piłki nożnej z 25 września 2019 roku, w sprawie transferu Argentyńczyka opiewającego na ok. 16 milionów euro.
Eksperci Cardiff City wyceniali. Absurdalna kwota
Francuski dziennik L'Equipe informował, że niezwykle delikatną sprawą zajęli się tamtejsi eksperci, którzy wycenili poniesione straty przez przedstawiciela niższej klasy rozgrywkowej w Anglii. Kwota wspomnianych strat ma wynosić dokładnie 120,2 miliona euro.
Przypomnijmy, że w 2019 roku, czyli w roku kiedy doszło do tej tragedii klub występował w najwyższej klasie rozgrywkowej. Zdaniem klubu gdyby nie śmierć piłkarza mieliby ok. 54 procent szans na utrzymanie w Premier League - wyliczono przy pomocy Analytics FC.
W konsekwencji swojej słabej dyspozycji we wspomnianej kampanii pożegnali się z rozgrywkami i występują po dziś dzień w Championship, gdzie próbują z roku na rok wszystkiego, aby wrócić do najwyższej klasy rozgrywkowej w Anglii.
Aktualnie zajmują 11 miejsce z dorobkiem 61 punktów.
Grzegorz Krychowiak w Arabii Saudyjskiej. Tak żyje były repr...
