Zgodnie z wtorkową decyzją prezydenta siedmiu sędziów Sądu Najwyższego, którzy ukończyli 65. rok życia, przeszło w stan spoczynku, a pięciu może dalej orzekać. Jednak w środowej rozprawie w Sądzie Najwyższym wzięło udział dwóch sędziów, którzy mieli przejść już na emeryturę. Jak tłumaczy rzecznik SN Michał Laskowski, sędziowie nie otrzymali jeszcze oficjalnego pisma z Kancelarii Prezydenta, dlatego pozostają sędziami czynnymi. - Będą takie pisma informacyjne stwierdzające okoliczność, która nastąpiła z mocy prawa, że sędzia przeszedł w stan spoczynku - zapowiedział prezydencki minister Paweł Mucha. Sędziowie mieli otrzymać je jeszcze w środę.
Wśród sędziów, którzy mają przejść w stan spoczynku, jest Józef Iwulski, który w ostatnich tygodniach zastępował pierwszą prezes Małgorzatę Gersdorf w trakcie jej nieobecności.
Teraz, zgodnie z ustawą, pracami Sądu Najwyższego tymczasowo kieruje najstarszy stażem prezes izby SN, czyli szef Izby Cywilnej sędzia Dariusz Zawistowski. Zawistowski podkreśla jednak, że pierwszym prezesem pozostaje Małgorzata Gersdorf, a on sam będzie kierował SN tylko pod jej nieobecność.
Gersdorf przypomina, że jej kadencja trwa zgodnie z konstytucją sześć lat, czyli do 2020 roku. Mimo to kilkanaście dni temu sygnalizowała, że gdy prezydent wskaże nowego pierwszego prezesa SN, ustąpi ze stanowiska.
Jednocześnie sędziowie SN, a także niektórzy prawnicy i politycy opozycji przekonują, że do czasu rozstrzygnięcia przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości pytań prejudycjalnych wystosowanych przez SN, prezydent nie powinien podejmować decyzji o przejściu w stan spoczynku sędziów.
Jak się okazuje, wszystko zależy od interpretacji obowiązującego prawa: konstytucji i ustaw. - Takiej sytuacji, takiego chaosu w wymiarze sprawiedliwości nie mieliśmy w Polsce od 1989 roku - ocenia w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press dr Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista. - Z konstytucyjnego punktu widzenia pierwszym prezesem Sądu Najwyższego jest prof. Małgorzata Gersdorf - wyjaśnia Piotrowski. Według niego, jeśli sędziowie mieliby przechodzić w stan spoczynku decyzją prezydenta, to powinna mieć miejsce jeszcze kontrasygnata prezesa Rady Ministrów. Innego zdania jest Kancelaria Prezydenta, która uważa, że wyrażenie zgody na dalsze orzekanie „mieści się w zakresie prerogatywy polegającej na powoływaniu sędziów”.
W sprawie Sądu Najwyższego jest wiele niewiadomych. Decydujący może okazać się wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej - o ile europejscy sędziowie stwierdzą, że ta sprawa leży w kompetencjach Trybunału i o ile polski rząd będzie respektował ewentualny wyrok. Jak zauważa dr Ryszard Piotrowski, w tym kontekście pojawia się pytanie o przyszłość Polski w Unii Europejskiej. - Czym jest UE? Czy jest rzeczywiście tak, jak twierdzi Komisja Europejska, unią prawa, wartości czy też jest wyłącznie projektem o charakterze ekonomicznym - jak twierdzi premier Węgier czy prezydent Polski. Jeśli przyjąć to drugie stanowisko, to znaczy, że traktaty przestają obowiązywać, a z nich wyraźnie wynika, że nie możemy rządzić się tak jak chcemy, wbrew temu o czym przekonuje prezydent Andrzej Duda - mówi Piotrowski.