Dziesieć lat temu reprezentacja Polski niespodziewanie remisowała 1:1 z Mołdawią w Kiszyniowie w kwalifikacjach mistrzostw świata 2014 w Brazylii. Wynik ten uznano jako sensacyjny wypadek przy pracy drużyny Waldemara Fornalika. Nikt nie przypuszczał, że koszmar sprzed dziesięciu lat może sie powtórzyć, ba, być jeszcze większym blamażem niż za „Waldka Kinga”.
Remis z Polską już byłby uznany za sensację
Biało-Czerwoni wybrali się do stolicy Mołdawii w glorii chwały po drugim w historii zwycięstwie nad Niemcami, po pewny, wydawałoby się komplet punktów.
– Nasza drużyna narodowa przechodzi przebudowę, wchodzą do niej młodzi piłkarze. Nie mamy zawodników w wielkich klubach, trudno nam się równać z Polską. Remis z waszym zespołem uznałbym za sensację
– mówił przed spotkaniem eliminacji Euro 2024 w Kiszyniowie Anatolii Doros, 28-krotny reprezentant Mołdawii, były piłkarz Legii Warszawa, Polonii Warszawa, Korony Kielce.
– Ciężko nam będzie o korzystny wynik, choć nie da się nie zauważyć solidnej pracy Siergieja Kleszczenko
– dodawał Victor Golovatenko, który w mołdawskiej kadrze seniorów zagrał aż 79 razy.
Mołdawscy wielbiciele Lewandowskiego
W Mołdawii mało kto liczył na korzystny wynik w starciu z ekipą, w której występuje uwielbiany w tym kraju Robert Lewandowski. Można było odnieść wrażenie, że Kiszyniów jest zaszczycony z powodu przyjazdu „Lewego”.
Polska, mając w pierwszej jedenastce mistrzów Włoch, Hiszpanii, Holandii, wicemistrzów Anglii i Francji powinna zdemolować rywala, który poprzednio więcej niż 2 gole strzelił we wspomnianym sparingu z Arabią Saudyjską przed 9 laty. Mołdawia u siebie co prawda nie tak dawno urwała punkty Czechom (0:0), ale też zremisowała z Wyspami Owczymi (1:1).
Konflikt z Nicolaescu stłumiony w zarodku
Kleszczenko zdawał sobie sprawę z problemu ze zdobywaniem goli i w zarodku stłumił konflikt z Ionem Nicolaescu, który w zakończonym ligowym sezonie w Izraelu uzyskał 15 goli dla Beitara Jerozolima.
W reprezentacji Nicolaescu także nie zawodził – przed konfrontacją z Biało-Czerwonymi mógł się pochwalić pokonywaniem bramkarzy Kosowa, Wysp Owczych, Izraela, Austrii, Kazachstanu, Liechtensteinu, Łotwy, Andory, Łotwy, Wysp Owczych. 10 trafień dawało mu drugie miejsce w klasyfikacji wszech czasów mołdawskiej drużyny narodowej za… aktualnym selekcjonerem.
Pewnie nawet w najśmielszych oczekiwaniach nie brał pod uwagę, że po spotkaniu z Polską Kleszczenkę wyprzedzi.
Prezent od Zielińskiego
Do przerwy Polacy prowadzili różnicą dwóch goli, a gospodarzom kompletnie brakowało argumentów. Zastanawiano się jak wysoko wygra team Fernando Santosa, ile trafień po przerwie dołoży jeszcze Lewy.
– Nicolaescu to naprawdę klasowy napastnik. Strzela z obu nóg, umie wykorzystywać błędy przeciwników
– chwalił atakującego Beitaru Doros, który dojechał na mecz swojej reprezentacji w ostatniej chwili, zdążył z wyjazdu biznesowego z Rumunii.
W przerwie Doros nie miał zbyt wesołej miny, ale nadzieję na niespodziankę przywrócił mu… Piotr Zieliński.
– Ode mnie się wszystko zaczęło. Moja prosta strata została wykorzystana przez Mołdawię
– tłumaczył po spotkaniu pomocnik Napoli.
Polacy (Jakub Kamiński) spartolili okazję na 3:1, za to Nicolaescu przechwycił podanie Tomasza Kędziory do Jana Bednarka i precyzyjnym uderzeniem nie dał szans Wojciechowi Szczęsnemu, bohaterowi meczu z Niemcami.
Baboglo doprowadził Kiszyniów do szaleństwa
Goście byli w szoku, ale próbowali przechylić szalę na swoją korzyść. Po główce Jana Bednarka futbolówka odbiła się od poprzeczki, niestety, odpowiedź wybrańców Kleszczenki przyniosła trafienie mało znanego Vladislava Baboglo, byłego reprezentanta Ukrainy U-21, który może się okazać poważnym wzmocnieniem Mołdawii, gdzie przyszedł na świat. Po jego golu na 3:2 miejscowa publika oszalała i ku jej uciesze rezultat się nie zmienił.
– Nie mieliśmy nic do stracenia poza własnym honorem. W pierwszej połowie to źle wyglądało, ale w drugiej byliśmy lepsi od Polaków. Po strzeleniu pierwszego gola zwietrzyliśmy szansę na remis, a ostatecznie wygraliśmy
– podsumował Kleszczenko.
– To co pokazała w drugiej części Polska to był wstyd. Myśleli chyba o urlopach, zapomnieli o swoich kibicach. Nie wypada tak grać piłkarzom z dużych klubów. My się cieszymy, ale wam współczuję
– dosadnie spuentował Doros.
A życie napisze dalszy scenariusz.
REPREZENTACJA w GOL24
Kibice z Polski na meczu z Mołdawią w Kiszyniowie. Odpalona ...
