Tak jak zaskakujące było nocne powalenie pomnika prałata, tak samo zaskakujące było jego ponowne postawienie w sobotę rano. W tej i tak już gorącej sprawie pojawiły się nowe zarzuty i kolejne kontrowersje. - Pomnik został postawiony niezgodnie z procedurą budowlaną - stwierdziła w specjalnym oświadczeniu Aleksandra Dulkiewicz, p.o. prezydent Gdańska.
- Obawiamy się niepokoju społecznego i eskalacji konfliktu. Ponowna dewastacja cokołu w nocy z 21 na 22 lutego 2019 roku potwierdza jedynie nasze obawy co do tego, że lepsza dla pamięci i wyjaśnienia sprawy zarzutów byłaby wstrzemięźliwość - dodaje Dulkiewicz.
Wydaje się jednak, że na apele o wstrzemięźliwość jest już jednak za późno. Zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy ks. Jankowskiego okopali się na swoich pozycjach. - Postawienie pomnika nie było naruszeniem prawa - stwierdza Roman Kuzimski, zastępca przewodniczącego Regionu Gdańskiego Solidarności. - Bronimy dobrego imienia kapelana Solidarności.
Obrońcy prałata liczą się z tym, że prawdopodobna jest manifestacja jego przeciwników, a nawet ponowna próba obalenia pomnika. Dlatego skwer, jak dodają, jest od soboty pod dyskretną obserwacją „straży obywatelskiej”, złożonej ze stoczniowców i mieszkańców pobliskich domów. Miejsca pilnuje też policja.
W niedzielę w bazylice św. Brygidy odbyła się msza święta za duszę prałata. Modlono się także pod jego pomnikiem. Z kolei w czwartek, 7 marca, sprawa ks. Jankowskiego ma być tematem obrad Rady Miasta Gdańska. W grę wchodzi przegłosowanie uchwały o odebraniu ks. Jankowskiemu Honorowego Obywatelstwa Miasta, a także uchwały o zmianie nazwy skweru i dalszych losach pomnika.
- Ksiądz prałat był kapelanem Solidarności i jej przedstawiciele stwierdzili, że pomnik musi wrócić na swoje miejsce. Jeśli chodzi o procedury, badają je prawnicy. Część z nich rzeczywiście przyznaje, że władze Gdańska mają rację, ale część, że nie. Zdania są więc podzielone - mówi w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” Grzegorz Pellowski ze Społecznego Komitetu Budowy Pomnika ks. Jankowskiego.

Figura prałata wróciła na cokół po wydarzeniach, jakie miały miejsce w połowie zeszłego tygodnia. W nocy ze środy na czwartek, stojący w pobliżu kościoła św. Brygidy pomnik został powalony przez trzech mężczyzn na ziemię. Sprawcy założyli na szyję oskarżonego o pedofilię ks. Jankowskiego pętlę, podważyli cokół i ciągnęli, aż pomnik upadł na przygotowane wcześniej gumowe opony. Miały zapobiec zniszczeniu figury, bo - jak deklarowali aktywiści - ich „celem jest rozbicie fałszywego i ohydnego mitu Henryka Jankowskiego, nie zaś - materii jego pomnika”. Na leżącym monumencie mężczyźni ułożyli strój ministranta oraz dziecięcą bieliznę. Nagranie z całego zajścia trafiło do sieci, a sprawcy zostali zatrzymani przez policję.
Powaloną figurę prałata zabrali jeszcze w czwartek członkowie Społecznego Komitetu Budowy Pomnika. Na placu przy kościele św. Brygidy pozostał jedynie cokół, który kolejnej nocy został pomazany czerwoną farbą i opatrzony napisami: „zło”, „pedofil”, „bądź za ofiarami”.

Konflikt między zwolennikami a przeciwnikami ponownego stawiania pomnika ks. Jankowskiego narastał, by ostatecznie wybuchnąć w piątek, podczas pierwszej próby montażu figury prałata na dawnym miejscu. Działania członków Komitetu zostały zablokowane przez protestujących, musiała interweniować policja. Wtedy też przedstawiciele Solidarności podjęli decyzję o odłożeniu działań, zwłaszcza że - jak informowały władze miasta - ponowne ustawienie monumentu musi poprzedzić realizacja szeregu procedur.

- Planowane prace remontowo-montażowe należy zgłosić do tutejszego Wydziału Urbanistyki i Architektury. Zgłoszenia trzeba dokonać 21 dni przed rozpoczęciem prac remontowo-budowlanych, dołączając do tego oświadczenie o prawie do dysponowania nieruchomością, szkice i rysunki, uzgodnione z konserwatorem zabytków. Zgłoszenie powinno również zawierać ekspertyzę mocowania postumentu do podestu, podpisaną przez osobę z uprawnieniami budowlanymi - informowały jeszcze w piątek władze miasta.
Ku zaskoczeniu wszystkich, w sobotę nad ranem figura prałata stanęła na swoim dawnym miejscu. - Pomnik wygląda dobrze, niektórzy mówią, że nawet lepiej niż poprzednio. Jest umyty, wszystkie napisy zostały usunięte, a zniszczenia naprawione i pospawane srebrem, także nabrał dodatkowej wartości - mówi Grzegorz Pellowski.
CZYTAJ TAKŻE: **Pomnik ks. Jankowskiego jednak wrócił na cokół. Został zamontowany w sobotę nad ranem**
Zdaniem władz miasta, ponowne posadowienie statuy ks. Jankowskiego odbyło się nielegalnie. - Pomnik został postawiony niezgodnie z procedurą budowlaną, która reguluje m.in. bardzo ważne kwestie bezpieczeństwa. Traktujemy ten akt jako świadome działanie wbrew prawu budowlanemu, w związku z czym zwrócimy się do powiatowego inspektora nadzoru budowlanego o wszczęcie postępowania w tej sprawie - czytamy w oficjalnym oświadczeniu Aleksandry Dulkiewicz, pełniącej obowiązki prezydenta Gdańska.
- Nie mówiliśmy, że będziemy czekać z montażem pomnika, mówiliśmy, że w związku z powstałym sporem prawnym będziemy wyjaśniać wszystkie procedury - mówi z kolei Roman Kuzimski, wiceprzewodniczący regionu gdańskiego NSZZ Solidarność. - Zapowiadaliśmy również, że postawimy z powrotem pomnik najszybciej, jak będzie to możliwe. W uzgodnieniu z naszymi prawnikami wystosowaliśmy pismo do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego, informując o tym, że pomnik przejdzie konserwację. A następnie ustawiliśmy go z powrotem, bo zgodnie z uchwałą Rady Miasta, ten pomnik ma tu stać. W naszej ocenie nie łamiemy prawa - dodaje.

Jak podają członkowie Społecznego Komitetu Budowy Pomnika ks. Jankowskiego, jego naprawa pochłonęła 25 tys. zł. - Będziemy żądać od wandali zwrotu poniesionych nakładów - zapowiada Grzegorz Pellowski.
CZYTAJ TAKŻE:**Przewrócili pomnik ks. Jankowskiego. Są zarzuty i groźba kary do 5 lat więzienia **
Trzem mężczyznom, którzy pod osłoną nocy przewrócili figurę prałata, grozi nawet do pięciu lat pozbawienia wolności. Śledczy potraktowali ich czyn jako chuligański i uznali za znieważenie pomnika połączone ze zniszczeniem mienia. Do zarzucanych im przestępstw mężczyźni się nie przyznali i odmówili składania wyjaśnień.