Panie Ministrze, czy Centralny Port Komunikacyjny powstanie? Opozycja często twierdzi, że nie, i że to „bardzo drogi miś”. Słyszeliśmy też od opozycji, że to „gigantomania” i w ogóle po co nam CPK, skoro mamy lotnisko w Berlinie.
To tak naprawdę jest częściowo pytanie o wynik wyborów. Jeżeli dalej będzie rządziła Zjednoczona Prawica, to oczywiście, że CPK powstanie. Jeżeli będzie – nie daj Boże – rządzić opozycja, to jest takie niebezpieczeństwo, że nie powstanie albo powstanie dużo później, w dużo gorszych warunkach i dużo gorszej konfiguracji. Przegramy np. pewien wyścig z lotniskiem w Pradze, czy też potencjał transportowy Polski będzie jeszcze przez długie lata niewykorzystany. Oczywiście, gdyby opozycja była mądra i propaństwowa, to CPK by powstało. Podam przykład Niemiec – Nord Stream. Ku zgubie Europy, przede wszystkim Ukrainy, ale jak sobie tak zdefiniowali swój interes narodowy, to go realizowali. Nord Stream zaczynał Schroeder, Merkel pociągnęła dalej, mimo że to teoretycznie dwie przeciwstawne partie – SPD i CDU – walczące o władzę, ale w kluczowych sprawach umieli prowadzić kontynuację. W Polsce nie mam niestety złudzeń, co do tego, że zwłaszcza Donald Tusk i Platforma Obywatelska nie są zdolne do kontynuacji, w imię polskiego interesu narodowego. Gdyby zatem opozycja była mądra, to skoro już głupio zdarzyło się jej zamanifestować sprzeciw wobec CPK, to po hipotetycznie wygranych wyborach, powinna zrobić tak: „kasujemy to złe, PiS-owskie CPK, a tu mamy nasz nowy zupełnie program rozwoju kraju, pod nazwą np. Nowy System Transportowy Kraju, w skrócie NSTK, który przewiduje duże międzykontynentalne lotnisko oraz sieć kolei dużych prędkości. Co do „gigantomanii” to największy obecnie polski port lotniczy – lotnisko Chopina w Warszawie – to lotnisko w czwartej dziesiątce lotnisk europejskich. Realizowane obecnie lotnisko CPK będzie mniej więcej dziesiąte w Europie. To nie gigantomania. To pozostawienie obecnego stanu rzeczy byłoby skrajną mikromanią.
Ubiegł Pan moje kolejne pytania, bo miałam zapytać o to, co się stanie z CPK, jeśli teoretycznie opozycja wygra wybory i premierem będzie Donald Tusk. Czyli uważa Pan, że wtedy CPK nie powstanie?
W formule rządów opozycyjnych w wersji dominacji PO i premiera Tuska, bałbym się, że CPK nie powstanie, również dlatego, że w znacznej mierze przekreśla niemiecką koncepcję Mitteleuropy, czyli taką, w której Polska przede wszystkim ma mieć funkcję w gospodarce subsydiarną wobec gospodarki Niemiec. Np. w wymiarze transportowym – połączenia międzykontynentalne i kontrola przepływów strategicznych ma być w Niemczech, a obszar Polski ma być terenem dowozu. CPK to przekreśla i to na wielu poziomach – nie tylko w wymiarze transportu lotniczego, w którym mamy bezpośrednie wpięcie do systemu międzykontynentalnego, ale również to rekonstrukcja całego systemu transportowego, tak żeby on ciążył do środkowej Polski, a nie na Zachód. Jeżeli spojrzymy np. na to, gdzie, jak i jakie firmy inwestowały, chociażby w terminale intermodalne, czyli terminale, które mają skupiać strumienie towarów z najbliższej okolicy i przeładowywać je na pociągi, które potem gdzieś pojadą, to największymi inwestorami w tego rodzaju terminale są w Polsce firmy z kapitałem niemieckim. Tak się składa, że ta siatka powstaje w ten sposób, że – oczywiście nic na siłę i nic na bezczelnego – ale ogólnie rzecz biorąc jest łatwiej, taniej i bardziej opłacalnie niż powinno być, że na zachód, a nie np. na północ do polskich portów te towary miałyby jechać. W ramach CPK chociażby jeden z takich projektów, o których się mniej mówi, to zaprojektowanie przyszłego systemu terminali intermodalnych, zwłaszcza takich do ruchu kontenerowego. To najtrudniejsze w wykonaniu, ale też najbardziej zyskowny, wymagający największej sprawności logistycznej, ale też dający największą marżowość system, który by towary zbierał i wysyłał do polskich portów. Krótko mówiąc, jest to odpowiedź na pytanie, czy Polska ma być liderem Europy Środkowo-Wschodniej, ma mieć pewną podmiotowość i ma atakować poziom stu proc. średniej unijnej i więcej, czy ma być wagonikiem doczepionym do niemieckiej lokomotywy, co ma swoje zalety, ponieważ w wagoniku się siedzi i nie trzeba dorzucać węgla, ale wagonik nigdy lokomotywy nie wyprzedzi, zawsze będzie trochę za nią.
A co z bezpieczeństwem sensu stricte? Czy CPK da nam coś, jeśli chodzi o bezpieczeństwo wojskowe?
W CPK jest zaplanowany komponent stricte wojskowy, czyli baza militarna. Ponadto CPK jest istotne dla szeroko pojętego bezpieczeństwa oraz odporności państwa, nie tylko w aspekcie czysto militarnym. To też znaczące zwiększenie zdolności do szybkiej absorpcji różnego rodzaju zapatrzenia, ale również jednostek wojskowych przerzucanych do Polski. Teraz mamy możliwości transportu różnego rodzaju sprzętu, zaopatrzenia itd., ale to trwa. Przepustowość tego systemu jest ograniczona, co najlepiej pokazuje lotnisko w Rzeszowie, gdzie pomoc militarna dla Ukrainy, zapchała to lotnisko i pracuje ono na sto proc. swoich możliwości przez 1,5 roku. My byśmy chcieli, żeby – być może – nawet większa pomoc w razie bezpośredniego zagrożenia dla Polski, była dostarczona w kilkanaście godzin, co najwyżej w kilka dni. Potencjalny agresor będzie musiał kalkulować nie tylko Wojsko Polskie i jednostki sojusznicze, które już u nas są, ale również to, że w ciągu kilku dni od podjęcia decyzji i realizacji tych jednostek może być dużo więcej. To wymaga zdolności do szybkiego przerzutu bardzo dużych wolumenów i bardzo dużej przepustowości systemu zarówno na punkcie wpięcia, czyli dużego lotniska, ale i rozprowadzenia po kraju. Poza tym element CPK to też kwestia większej odporności na porażenie całego sytemu transportowego. Cały szereg nowych połączeń, mostów, obiektów inżynieryjnych. Będzie trzeba użyć znacznie większych środków – konwencjonalnych, hybrydowych czy terrorystycznych, by znacząco sparaliżować polski transport. Będziemy bezpieczniejsi.
Na jakim etapie jest obecnie projekt CPK? Jakby Pan to określił? Mniej zaawansowany, zaawansowany czy bardziej zaawansowany stopień?
Trudno powiedzieć. CPK jest na tym etapie, na którym – zgodnie z harmonogramem – teraz powinien być.
Czyli prace idą zgodnie z harmonogramem?
Jak przy każdym tego rodzaju projekcie, żeby tak wszystko co do jednego, to pewnie nie, ale z grubsza rzecz biorąc – tak. Jesteśmy w trakcie rozpoczynania prac budowlanych, one już się toczą na gruntach dobrowolnie pozyskanych. Stąd może nie są one widowiskowe i medialne, ale chcemy też z wrażliwości społecznej maksymalnie ograniczyć i maksymalnie opóźnić ewentualne wywłaszczenia. Skądinąd zawsze mają one miejsce za godziwym odszkodowaniem. Chcemy jednak maksymalnie dużo gruntów nabyć metodą dobrowolną. Teraz już ponad 850 hektarów.
To dużo czy mało w porównaniu z tym, ile gruntów potrzeba?
To całkiem sporo. Pierwszy etap lotniska to 2100 hektarów. Jest to na tyle dużo, że można rozpoczynać pewne prace zgodnie z harmonogramem. Wiadomo, że przy dużych inwestycjach nie jest tak, żeby od razu startować jednocześnie na każdym metrze gruntu. Zgromadzony zasób pozwala na rozpoczęcie prac: wyburzanie istniejących obiektów, porządkowanie, zwożenie materiałów, przygotowanie bazy materiałowo-sprzętowej. Mam już decyzję środowiskową, więc na ten moment kolejne kategorie – usunięcie warstwy biologicznej czynnej i prace ziemne, drogi techniczne itp. To już się dzieje.
Czyli ta mityczna pierwsza łopata już została wbita?
Pierwsza łopata to pojęcie bardziej kategorii publicystycznej czy PR-owej. W tym sensie nie została wbita, że nie zorganizowaliśmy eventu pod tytułem „wbicie pierwszej łopaty”, który – powiedzmy – jest w jakimś tam związku, ale dość luźnym, z rzeczywiście toczącymi się pracami budowlanymi. Gdybyśmy chcieli, to już mielibyśmy pełne moralne prawo na zorganizowanie takiego eventu, bo już prace budowlane się toczą, ale pewnie zrobimy to na etapie, kiedy będą one trochę bardziej zaawansowane. W każdym razie budowa się rozpoczęła.
Termin 2027 jako odlotu pierwszego samolotu z lotniska CPK jest aktualny?
Bądźmy precyzyjni – 2027 rok to zakończenie prac budowlanych, czyli również pierwszy samolot odleci w sensie fizycznym, ale nie taki, na który można kupić bilet. Wtedy zaczną się testy, certyfikacje, obloty, co wymaga również latania samolotów. Rok 2028 to byłoby otwarcie komercyjne.
Drugą część wywiadu z Marcinem Horałą opublikujemy na portalu i.pl w niedzielę rano.
