Donald Trump szokująco o Wołodymyrze Zełenskim. Były wiceszef MON Marcin Ociepa: To element procesu negocjacyjnego

Lidia Lemaniak
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Donald Trump nazwał prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego „dyktatorem bez wyborów”. Wcześniej zasugerował, że Ukraina ponosi winę za rosyjską agresję. – Prezydent USA chce wejść w rolę mediatora pomiędzy nimi i stąd teraz – w większym stopniu – możemy odnieść wrażenie, że stara się przypodobać Rosji, a ruga Ukrainę. To nie jest prawda. To wrażenie jest elementem procesu negocjacyjnego, czyli wychodzenia Amerykanów i Trumpa z roli strony i wchodzenia w rolę mediatora – ocenił w rozmowie z i.pl były wiceszef MON Marcin Ociepa (PiS).

Spis treści

Szokujące słowa Donalda Trumpa o Wołodymyrze Zełenskim

W środę na serwisie Truth Social prezydent USA Donald Trump zaatakował prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, nazywając go „dyktatorem bez wyborów”, który „bawił się Bidenem, jak tylko chciał”. Napisał również, żeby ten „działał szybko, bo inaczej nie będzie miał kraju”. Donald Trump wcześniej kilkakrotnie sugerował, że ukraińskiego przywódcę popiera tylko 4 proc. elektoratu, co Wołodymyr Zełenski określił jako „rosyjską dezinformację”.

Dzień wcześniej Donald Trump po raz kolejny zasugerował, że Ukraina ponosi winę za rosyjską agresję, bo mogła „dogadać się” z Rosją i zapobiec wojnie. Odniósł się w ten sposób do żądań Kijowa, by być przy stole podczas rozmów USA z Rosją.

Trump chce wyjść z roli orędownika Ukrainy i wejść w rolę mediatora

Były wiceszef MON, poseł PiS Marcin Ociepa pytany o co chodzi Donaldowi Trumpowi i jak postrzega słowa prezydenta USA, wyjaśnił, że „musimy mieć świadomość, że weszliśmy w proces negocjacji, a one się rządzą swoimi prawami – jest gra psychologiczna”.

– Donald Trump ma krótkoterminowe cele. Chce wyjść z roli orędownika Ukrainy, bo Amerykanie byli jednoznacznie proukraińscy, a zarazem jednoznacznie antyrosyjscy. Prezydent USA chce wejść w rolę mediatora pomiędzy nimi i stąd teraz – w większym stopniu – możemy odnieść wrażenie, że stara się przypodobać Rosji, a ruga Ukrainę. To nie jest prawda – mówił.

Zdaniem polityka „to wrażenie jest elementem procesu negocjacyjnego, czyli wychodzenia Amerykanów i Trumpa z roli strony strony i wchodzenia w rolę mediatora”.

– Są wypowiedzi Donalda Trumpa, który w ogóle polscy politycy nawet nie powinni próbować bronić. Zachęcam kolegów z prawicy, żeby także tego nie robili – dodał.

Ukraina musi mieć miejsce przy stole negocjacyjnym

Marcin Ociepa podkreślił, że „Ukraina musi mieć miejsce przy stole negocjacyjnym”.

– To jest pierwszy kamień milowy polskiego konsensusu politycznego wokół Ukrainy i relacji polsko-amerykańskich. A drugi kamieńowy to konsensus wokół tego, że to Rosja jest agresorem – mówił.

Ocenił, że „emocjonalne wypowiedzi Donalda Trumpa są prawdopodobnie elementem procesu psychologicznego dla własnych negocjacji”.

Czym powinna kierować się Polska?

– My powinniśmy, jako Polska, kierować się polskim interesem. Polski interes zakłada, że strona poszkodowana jest przy stole negocjacji pokojowych, a nie jak Czechosłowacja w 1938 roku w Monachium. Agresor powinien być nazywany agresorem, bo nie masz żadnego usprawiedliwienia dla agresji rosyjskiej na Ukrainę – tłumaczył.

Zdaniem Marcina Ociepy „jest pełna jasność, że Europa Zachodnia, budująca Nord Stream 2 i wchodząca w relacje biznesowe, pomagała finansować tę wojnę, zanim ona wybuchła, finansując rozbudowę armii rosyjskiej”.

– To nie jest żadne usprawiedliwienie. Politycy na zachodzie okazali się zachłanni i okazali się hipokrytami. Jednak nie zmienia to faktu, że Rosja użyła pieniędzy z Europy do agresji na Ukrainę, która niczym nie sprowokowała tej agresji. My powinniśmy zachować spokój i pewien dystans do tego, co się dzieje, ponieważ Polska jest żywo zainteresowana zakończeniem wojny – podkreślił.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl