Cuda Jana Pawła II. Historie ludzi uzdrowionych dzięki wstawiennictwu papieża Polaka

Anna Piotrowska
Anna Piotrowska
Jan Paweł II podczas wizyty na Słowenii w 1996 roku.
Jan Paweł II podczas wizyty na Słowenii w 1996 roku. Wikipedia/ Vid Gajšek/ CC BY 3.0
Lekarze nie dawali Floribeth Diaz żadnej nadziei. Kostarykanka usłyszała, że pozostał jej zaledwie miesiąc życia. Kiedy w domu oczekiwała na pewną śmierć, usłyszała głos: "Wstań. Nie lękaj się". Uzdrowienie z tętniaka mózgu to tylko jeden z wielu cudów, jakie dokonały się za wstawiennictwem św. Jana Pawła II.

Spis treści

Cuda Jana Pawła II

Nieformalnie procesy beatyfikacyjny i kanonizacyjny Jana Pawła II rozpoczęły się już 8 kwietnia 2005 roku. To właśnie tego dnia podczas uroczystości pogrzebowych papieża Polaka na placu świętego Piotra w Watykanie wybrzmiało słynne: santo subito (wł. święty natychmiast). W ten sposób wierni wyrazili jasne oczekiwanie wobec przyszłej głowy Kościoła. Na oficjalne ogłoszenie Jana Pawła II błogosławionym, a następnie świętym przyszło nam poczekać kilka lat. W toku obu procesów konieczne było udokumentowanie dwóch cudów za wstawiennictwem Jana Pawła II. Takich historii, świadectw osób uzdrowionych za wstawiennictwem papieża, których nie sposób wytłumaczyć wiedzą medyczną, było jednak zdecydowanie więcej: zarówno za życia papieża, jak i po jego śmierci. Oto niektóre z nich.

Cud beatyfikacyjny Jana Pawła II. Siostra zakonna uzdrowiona z choroby Parkinsona

Pierwszy cud, który został uznany w procesie beatyfikacyjnym Jana Pawła II, dotyczył Marie Simon-Pierre Normand. Francuska siostra zakonna od 2001 roku, podobnie jak sam papież, cierpiała na chorobę Parkinsona. Objawy objęły lewą stronę ciała. Leczenie, które miało przynieść poprawę, tylko pogorszyło jej stan. Wszystko zmieniło się po śmierci Jana Pawła II. Wtedy to siostry ze zgromadzenia Małych Sióstr Macierzyństwa Katolickiego rozpoczęły modlitwy za jego wstawiennictwem o łaskę uzdrowienia dla s. Marie Simon-Pierre Normand. Cud nastąpił dokładnie dwa miesiące po śmierci papieża.

Marie Simon-Pierre Normand – francuska zakonnica, której uzdrowienie z choroby Parkinsona zostało uznane przez Kościół katolicki jako cud za sprawą papieża
Marie Simon-Pierre Normand – francuska zakonnica, której uzdrowienie z choroby Parkinsona zostało uznane przez Kościół katolicki jako cud za sprawą papieża Jana Pawła II, co było koniecznym warunkiem do beatyfikacji. Wikipedia/ Amage9/ CC BY-SA 4.0

W nocy z 2 na 3 czerwca 2005 roku niedowład i drżenie kończyn ustąpiły. Neurolog, który badał siostrę potwierdził wycofanie się wszystkich objawów choroby.

– Moje życie bardzo się zmieniło, zarówno fizycznie, jak i duchowo. Moje ciało stało się sprawniejsze, mogę wykonywać czynności, których wcześniej nie mogłam. Również duchowo doznałam uzdrowienia, co spowodowało moje głębsze związanie się z modlitwą różańcową, która też była bliska św. Janowi Pawłowi II – wyznała zakonnica w rozmowie z "Niedzielą".

Pytana, dlaczego to akurat ona została uzdrowiona, odparła: "Na to pytanie odpowiedź jest w niebie".

Msza beatyfikacyjna Jana Pawła II.
Msza beatyfikacyjna Jana Pawła II. Prezydent RP/ GFDL 1.2

Cud kanonizacyjny Jana Pawła II. Kostarykanka uzdrowiona z tętniaka mózgu

Ta historia miała swój początek w kwietniu 2011 roku. Pochodząca z Kostaryki prawniczka Floribeth Mora Diaz doznała wówczas silnego udaru krwotocznego mózgu. Walka o jej życie trwała trzy godziny. Zabieg zakończył się sukcesem, jednak przyniósł wstrząsającą diagnozę: nieoperacyjny tętniak mózgu. Lekarze nie dawali kobiecie żadnych szans. Usłyszała, że pozostał jej miesiąc życia.

Floribeth Mora Diaz podczas kanonizacji Jana Pawła II 27 kwietnia 2014 roku.
Floribeth Mora Diaz podczas kanonizacji Jana Pawła II 27 kwietnia 2014 roku. Wikipedia/ Aleteia Image Department/ CC BY-SA 2.0

Kostarykanka zwróciła się do najbliższych z prośbą o modlitwę. Ci zaś kierowali swoje błagania do Boga za wstawiennictwem Jana Pawła II.

Po powrocie ze szpitala prawniczka była przykuta do łóżka, choroba spowodowała bowiem częściowy paraliż. Kiedy czekała w domu na zapowiadaną przez lekarzy rychłą śmierć, obejrzała w telewizji mszę beatyfikacyjną Jana Pawła II. Było to 1 maja 2011 roku. Zasypiając pomodliła się jeszcze za wstawiennictwem nowego błogosławionego Kościoła katolickiego o łaskę uzdrowienia.
Po przebudzeniu kobieta usłyszała głos, który rzekł do niej: "Wstań. Nie lękaj się". Zobaczyła, jak Jan Paweł II na zdjęciu wyciąga do niej dłoń i zachęca, by wstała. Wówczas poczuła się lepiej do tego stopnia, że mogła wstać z łóżka o własnych siłach. Tego dnia Kostarykanka została całkowicie uleczona, co potwierdziła późniejsza diagnostyka.

Floribeth Mora Diaz oddająca hołd relikwii św. Jana Pawła II.
Floribeth Mora Diaz oddająca hołd relikwii św. Jana Pawła II. Wikipedia/ Jeffrey Bruno/ CC BY-SA 2.0

Jak relacjonował "The Telegraph", kobieta udała się później do Rzymu, aby Watykan mógł przyjrzeć się jej cudownemu uzdrowieniu. Tam pod fałszywym nazwiskiem trafiła do szpitala. Podała się za przebywającą we Włoszech na wakacjach turystkę z Kostaryki. Lekarze zgodnie orzekli, że kobiecie nic nie dolega.

– Z medycznego punktu widzenia nie potrafię tego wyjaśnić. Mogę uwierzyć, że to był cud – powiedział neurochirurg Alejandro Vargas Roman.

Msza kanonizacyjna Jana Pawła II.
Msza kanonizacyjna Jana Pawła II. Wikipedia/ Jeffrey Bruno/ CC BY-SA 2.0

"To był przypadek zmartwychwstania"

Wśród cudów przypisywanych Janowi Pawłowi II świadectwo Ewy, która w 2007 roku trafiła do szpitala z problemami z oddychaniem, zdaje się szczególnie niezwykłe. Lekarze zdiagnozowali u kobiety zator tętnicy płucnej. Przewidywali, że umrze w ciągu kilku godzin. Przygnieciony tą informacją mąż Ewy, Marian, udał się do kaplicy i rozpoczął żarliwą modlitwę za wstawiennictwem Jana Pawła II. Nie śmiał prosić o uzdrowienie żony. Zwrócił się o siłę w cierpieniu, które zdawało się nieubłaganie nadchodzić.

Gdy wrócił do sali, na której leżała jego żona, na monitorze pokazującym bicie jej serca ujrzał płaską linię. Ze łzami w oczach wybiegł z pokoju. Nie chciał patrzeć na to, co pielęgniarki musiały zrobić z ciałem jego zmarłej żony. Wtedy stała się rzecz zupełnie nieoczekiwana. Marian usłyszał krzyk lekarza: "Pańska żona żyje! Otworzyła oczy i pyta o pana, proszę nie wychodzić!". Kiedy mężczyzna wrócił do pokoju żony, ta uśmiechnięta siedziała na łóżku.

Wykonana dzień później seria badań nie wykazała u kobiety żadnego śladu zdiagnozowanego wcześniej zatoru. Lekarze nie mają wątpliwości: "To był przypadek zmartwychwstania zarejestrowany przez sprzęt medyczny".

Polecjaka Google News - Portal i.pl

Wypuść gołębia. Cud za życia Jana Pawła II

Choć w procesach beatyfikacyjnym i kanonizacyjnym pod uwagę brane były jedynie cuda, które potwierdzono po śmierci Jana Pawła II, nie brakuje uzdrowień, które miały miejsce za jego życia. Wiele z tych historii opisał na łamach swojej książki "Uzdrowiciel" Andreas Englisch. Niemiecki korespondent z Watykanu wielokrotnie towarzyszył Ojcu Świętemu i przyglądał się uzdrowieniom, jakie wydarzyły się za jego przyczyną. Dał jednak słowo papieżowi zachować te historie w tajemnicy aż do jego śmierci.

Ujawniając nieznane fakty z życia Jana Pawła II, Englisch opisał historię Herona Badillo z Meksyku. Chłopiec w wieku 4 lat zachorował na białaczkę. Chemioterapia nie przyniosła oczekiwanych rezultatów, dziecko gasło w oczach. Nie widząc szans na wyleczenie Herona, lekarze wypisali go do domu, aby mógł spokojnie odejść w otoczeniu rodziny.

Wszystko zmieniło się w 1990 roku, kiedy Jan Paweł II odwiedził diecezję Zacatecas w Meksyku. Na lotnisku, wśród tłumu witającego Ojca Świętego, stał Heron, który kurczowo ściskał w dłoniach małego gołąbka. Papież zdawał się przeczesywać tłum wzrokiem, jakby dobrze wiedział kogo szuka wśród ludzi. I nagle stała się rzecz zupełnie niewiarygodna. Jan Paweł II nieoczekiwanie zmienił trasę i podszedł do chłopca i jego mamy. Dał znać, aby ten wypuścił gołębia. Zupełnie, jakby gestem starał się powiedzieć: "Nie lękaj się, choroba odleci jak ten gołąb". Żadne słowo jednak nie padło.

– Nic nie powiedział. Spojrzałam mu w oczy i poczułam, że dobrze rozumie mój matczyny ból. Pogłaskał Herona z nadzwyczajną wręcz delikatnością, potem ucałował jego główkę. W tej samej chwili do góry wzleciał gołąb, a ja pomyślałam, że teraz już wszystko będzie dobrze. Papież poszedł dalej, a ja poczułam, jak szczęśliwy jest teraz Heron – mówiła mama chłopca.

Kiedy po spotkaniu z papieżem wrócili do domu, Heron nieoczekiwanie zakomunikował mamie: "Jestem głodny". Był to pierwszy raz od bardzo długiego czasu, kiedy ten młody człowiek miał apetyt. Chciał zjeść kurczaka.

Kilka miesięcy później do papieża trafiło zdjęcie chłopca wykonane na lotnisku i drugie - zrobione później, na którym Heron jest zupełnie zdrowy. – Bóg czyni rzeczy wielkie i cudowne – oświadczył Jan Paweł II.

Heron Badillo jest dziś zupełnie zdrowym mężczyzną.

Polski artysta wśród uzdrowionych przez papieża. "Bóg zabrał mu wzrok, by mógł widzieć sercem"

Mariusz Drapikowski, gdański złotnik i bursztynnik specjalizujący się w sztuce sakralnej także jest przekonany, że drugie, lepsze życie zawdzięcza Janowi Pawłowi II. Artysta kilkukrotnie miał okazję spotkać Ojca Świętego, jednak jedno ze spotkań szczególnie zapadło mu w pamięci. Było to w Rzymie 10 grudnia 2003 roku.

U Drapikowskiego w 2002 roku rozpoznano pierwsze objawy stwardnienia rozsianego. Choroba postępowała niezwykle szybko. Z czasem doprowadziła nie tylko do utraty władzy w rękach i nogach, ale również spowodowała stopniową utratę wzroku.

– Kiedy szedłem na spotkanie z Ojcem Świętym, musiałem trzymać żonę za ramię, żeby się nie przewrócić i nie zgubić – wyznał artysta.

Podczas spotkania Mariusz Drapikowski obiecał Janowi Pawłowi II wykonanie bursztynowej sukni dla ikony Matki Bożej Częstochowskiej na Jasnej Górze. Artysta przyznał, że dla kogoś kto ledwo widzi takie zobowiązanie było nie tylko irracjonalne, ale również niemożliwe do wykonania.

Papież jednak uśmiechnął się, położył rękę na jego głowie i pobłogosławił. Niedługo później zdarzył się cud. Po tygodniu Drapikowski odzyskał wzrok i mógł wypełnić swoje zobowiązanie. Był to dla niego jasny znak, że powinien skupić się w swojej twórczości na sztuce sakralnej.

– Bóg zabrał wzrok, doświadczył cierpieniem, by mąż mógł widzieć inaczej, a mianowicie sercem – uważa żona artysty Grażyna Drapikowska.

"Niebiańska Jerozolima'' unikatowy tryptyk z bursztynu, złota i srebra autorstwa Mariusza i Kamila Drapikowskich oraz Anny Szymanowskiej w gdańskim
"Niebiańska Jerozolima'' unikatowy tryptyk z bursztynu, złota i srebra autorstwa Mariusza i Kamila Drapikowskich oraz Anny Szymanowskiej w gdańskim kościele św. Brygidy. Grzegorz Mehring / Polska Press

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na i.pl Portal i.pl