- Mamy już pełnomocnika. Jak tylko otrzymamy z policji oficjalne pismo, że jesteśmy stroną postępowania, nasz adwokat ruszy do działania. Na pewno będziemy żądać dodatkowych czynności, bo naszym zdaniem nie jest możliwe, by tak dziwną sprawę wyjaśnić w dwa dni - mówi Anna Jaroszewicz, prezes białostockiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
Przypomnijmy. Białostoczanami wstrząsnęła historia psa, który na rondzie Lussy odpadł od SUV-a, za kierownicą którego siedział jego właściciel. Zwierzę było przez niego wleczone na lince od osiedla Jaroszówka aż do centrum. Policjanci szybko ustalili właściciela ciemnego SUV-a. W trakcie przesłuchania miał im powiedzieć, że nie miał świadomości, że ciągnie za autem psa. Że zwierzę prawdopodobnie samo zaczepiło się linką o jakiś element samochodu. 32-latek nie usłyszał zarzutów.
W internecie zawrzało. Internauci nie zostawili suchej nitki zarówno na właścicielu psa, jak i policjantach. Ukarania właściciela czworonoga chcą obrońcy zwierząt. Ich zdaniem było to znęcanie się, a historia o przypadku jest linią obrony 32-latka.
Zwyrodnialec przywiązał psa do samochodu i ciągnął przez miasto. Widziano go przy rondzie Lussy
Okazało się, że po zatrzymaniu policjanci nie zbadali 32-latka na zawartość alkoholu w organizmie, bo - ich zdaniem - nie było ku temu podstaw skoro zdarzenie miało miejsce 10 godzin wcześniej.
Czekamy na wyniki sekcji zwłok psa. Wyniki powinny być znane policjantom w ciągu dwóch tygodni.
Wypadki drogowe - pierwsza pomoc