Beata Pawłowicz: Znajomi wrócili do domu i nakryli nastoletniego syna z dziewczyną w łóżku. Tak zgłupieli, że udali, że nic nie widzą i uciekli z domu.
Kazimierz Szczerba: I źle zrobili. Powinni spokojnie, ale stanowczo zażądać, aby nastolatki ubrały się, i zaprosić syna na rozmowę. Spokojnie wyjaśnić mu, że naruszył jedną z norm życia w rodzinie, czyli naraził ich na bycie świadkami seksu własnego dziecka. Oni starali się, by on nie był świadkiem ich współżycia. Rozmowa jest potrzebna z wielu powodów. Może się bowiem zdarzyć, że młody człowiek daje się przyłapać rodzicom, bo jest zbyt niedojrzały, by seks uprawiać albo chce zwrócić ich uwagę. Jeśli nie zareagują, nie znajdą dla niego czasu, może zrobić coś jeszcze gorszego.
Rodzice nie zawsze potrafią zachować spokój. Gdy np. na wywiadówce dowiedzą się, że córka przeżyła inicjację na urodzinach koleżanki, po powrocie do domu robią piekło.
Jeśli dowiedzieli się o tym w sytuacji społecznej, np. na wywiadówce, albo doniosła im ciotka - powinni wyjaśnić sprawę. Ale nie krzyczeć, nie straszyć, nie poniżać. Nie wylewać na nią swojej złości, bo inaczej ich dziecko będzie kiedyś moim klientem. Seks zacznie w nim budzić poczucie winy albo lęk, zwłaszcza jeśli usłyszy, że płeć przeciwna chce tylko jednego: kobieta - zaciągnąć mężczyznę do ołtarza, a mężczyzna - wykorzystać.
A jeśli dziecko nas okłamie? Jak sprawdzić, czy jeszcze nie współżyje?
Nie ma potrzeby sprawdzać. Jeśli ma 16-18 lat, to jego sprawa. W tym wieku rodzice nie powinni się już wtrącać, chyba że zagrożone jest życie czy zdrowie dziecka. W innym wypadku, jeśli ono samo nie zaczyna rozmowy, nie wypytywać go. A już na pewno nie sadzać naprzeciw siebie i nie zaczynać wykładu, nie wyciągać prezerwatyw, nie straszyć ciążą.
Edukacja seksualna nie jest czymś jednorazowym. Dziecko uczy się całe życie - ogląda telewizję, słucha rozmów, buszuje po internecie i pyta. Kiedy ma kilka lat, zaczyna interesować się swoim ciałem. Rolą matki i ojca jest wtedy nie wzbudzić w dziecku poczucia winy, nie naznaczyć penisa czy waginy negatywnymi emocjami oraz rzeczowo odpowiadać na pytania, nawet gdy te stają się trudne.
Jeśli nie zbywamy dziecka, nie mówimy: "O tych świństwach nie będziemy rozmawiać", to edukujemy go seksualnie. Patrząc na to, co łączy ojca i matkę, dziecko uczy się, jak się zachowywać wobec płci przeciwnej. Jeśli rodzice się kochają, są wobec siebie czuli, sypiają ze sobą, dziecko nie będzie miało złych wzorów i poradzi sobie w życiu. To, o czym trzeba porozmawiać, to pierwsza menstruacja. W tym przypadku trzeba samemu sprowokować rozmowę, przygotować córkę.
Ale wielu rodzicom nie mieści się w głowie, że można dać młodym wolną rękę w sprawie seksu.
Rodzice powinni monitorować sytuację. Ale reagować tylko wtedy, gdy jest taka konieczność. Młodzi nie powinni np. zaczynać życia seksualnego od smakowania perwersji. Jeśli więc rodzice przyłapią syna czy córkę na stronach porno, powinni powiedzieć, że to, co jest w internecie, to nie jest prawdziwy obraz życia seksualnego. To ważne, bo jeśli młodzi przeżywają swoje inicjacje przy internecie, będą mieli problemy z normalnym seksem. Pornografia daje dużą stymulację bez żadnych starań. Dlatego potem, gdy chłopak trafi do łóżka z dziewczyną, może mieć kłopoty ze wzwodem, przedwczesną ejakulacją, może czuć zażenowanie i bezradność. Mam już pacjentów, którzy w młodości oglądali za dużo stron porno i teraz nie mogą sobie poradzić w łóżku z żywym człowiekiem.
Dla rodziców znaczenie ma to, z kim ów pierwszy raz nastolatka przeżyła. Co jeśli z 40-letnim przyjacielem domu?
Pogońmy tego przyjaciela. Bo ktoś związany z rodziną jest jakby jej członkiem, więc obejmuje go zakaz kazirodczy. Wytłumaczmy dziecku, że najlepiej szukać partnerów w swoim wieku, inicjację przeżyć z rówieśnikiem. Podobny wiek, status społeczny, doświadczenie, wrażliwość dają poczucie bezpieczeństwa. Jedno drugiego nie wyśmieje. To, że oboje tyle samo wiedzą o seksie, nauczy ich partnerstwa, przekona o równości obu płci. Jeśli pierwszy raz okaże się klapą, tragedia się nie stanie. Młodzi kochankowie będą dalej wspólnie uczyć się seksu. Rodzice powinni też wiedzieć, że najważniejsze jest to, co łączy młodych kochanków. Jeśli już nie jest to miłość, to powinna to być przyjaźń i szacunek.
Są tacy, którzy myślą, że lepiej, gdy
w seks wprowadza ktoś doświadczony.
Nauczyciel seksu to mit, który w Europie był najdłużej żywy we Włoszech. Tam do niedawna ojcowie prowadzili synów do burdeli, aby pod okiem profesjonalistek odbyli swój pierwszy raz. Ale techniczne podejście do seksu ma przykre konsekwencje - wydziela go z reszty życia, z relacji z bliskimi, z uczuć. Seksualność chłopca zostaje podporządkowana woli ojca. Bo syn sam nie zdobył kobiety, ale dostał ją od ojca. Dlatego młody mężczyzna traci wiarę w siebie, czuje się podporządkowany ojcu, a to może budzić w nim złość. Kilka lat temu pewien pacjent spytał mnie, co myślę o jego pomyśle: na 18. urodziny chce synowi wynająć dziewczynę z agencji - na ten pierwszy raz. Powiedziałem mu, żeby o tym zapomniał, jeśli nie chce zniszczyć relacji z synem i jego życia uczuciowego w przyszłości.
A jeśli pierwszy raz chłopiec przeżywa z panią od matematyki?
O seksie z nauczycielką marzą wszyscy młodzi mężczyźni. Ale pierwszy raz
z kobietą zdecydowanie dominującą, bo starszą i doświadczoną, sprawia, że kobiety będą budzić w nim lęk przed ponownym wykorzystaniem.
Czyli pierwszy raz ma duże znaczenie?
Jeśli jest traumatyczny. Źle też, gdy pierwszym partnerem, a potem kochankiem jest człowiek dojrzały z odchyleniami od normy, np. fetyszysta. Bo, obcując z nim, młoda kobieta wdrukuje sobie jeden sposób stymulacji erotycznej i to ją skrzywdzi. Dlatego, jeśli to możliwe, spróbujmy dziecku wytłumaczyć, że nawyk uprawiania seksu w jeden sposób uniemożliwi mu udane życie seksualne. Powiedzmy: atrakcyjne perwersje stają się w końcu kulą u nogi. Bo któryś z kolejnych partnerów jej nie zechce. Moim zdaniem argumenty racjonalne zawsze odnoszą efekt.
A może lepiej, tak jak moja znajoma, wziąć dziecko do ginekologa, by ją nastraszył chorobami i ciążą.
Lepiej, gdyby dziewczyna poszła tam sama i wtedy, gdy sama będzie tego chciała. To jej seksualność. Matka nie powinna uczestniczyć w rozmowach o współżyciu. Jeśli zbyt silnie ingeruje w intymne życie córki, narusza jej granice. Podłącza się pod jej seksualność, może tak rekompensując swoje nieudane życie seksualne. Przyszła raz do mnie pacjentka, która uważała, że jej 16-letnia córka jest opóźniona w rozwoju seksualnym, będzie lesbijką lub ma jakieś blokady, bo jeszcze nie współżyła. Matka opowiadała mi, jaką radość jej daje seks, że straciła dziewictwo, mając 14 lat. Chce więc, by jej córka też czerpała radość z seksu. Powiedziałem jej, że córka jest normalna i nie każdy inicjuje przed 20. rokiem życia
Znajomy, ojciec czworga dzieci, upiera się, że jego 18-letni syn nie współżyje, choć razem ze swoją dziewczyną wyjeżdża na weekendy.
Może podejrzewa syna o to, że jest gejem? Bo to przecież naturalne, że młody mężczyzna dąży do seksu. Dlatego myślę, że ojciec tego młodzieńca sam ma jakieś problemy z seksem. Może nie akceptuje swojego życia i nie chce, by syn powtórzył jego błędy? Może to, że ma tyle dzieci, ocenia jako klęskę i chciałby żyć inaczej? A przecież dzieci biorą się z seksu. Najważniejsze, by ów mężczyzna sam rozwiązał swoje problemy, bo inaczej przerzuci je na swojego syna.