Otóż właśnie pojawił się pomysł, aby wydarzenie promował sam... Robert Lewandowski! Przypomnijmy zatem, że po zapewnieniu mistrzostwa Hiszpanii przez FC Barcelonę, czekają nas kolejne emocje, tym razem związane z indywidualnymi osiągnięciami kapitana reprezentacji Polski. O godz. 21.00, „Duma Katalonii” zmierzy się w ostatniej kolejce sezonu rozgrywek Primera Division z walczącą o utrzymanie, drużyną Celty Vigo.
Wszystko wskazuje, że Lewandowski przypieczętuje tytuł króla strzelców - z dorobkiem 23 goli, o pięć wyprzedza Francuza Karima Benzemę z Realu Madryt.
Czy zatem po opublikowaniu tweeta, który wydaje się mocno ingerujący w przestrzeń niezależności światopoglądowej, możemy milczeć? Od lat, polityka karmi się sportem i posługuje jego sukcesami z wielką ochotą.
W przypadku stołecznego marszu 4 czerwca, wydaje się, że sport - jako element edukacji na poziomie działań lokalnych - wydaje się bardzo mało skutecznym narzędziem propagandy w działalności społeczno-politycznej.
Czy Robert Lewandowski w ogóle ma wiedzę, że weźmie udział w tym wydarzeniu? Gdzie etyka, gdzie szacunek dla wzajemnych wartości moralnych…?
Nie dziwi zatem fakt, że tego typu pomysły zgłaszają politycy, których związki ze sportem są raczej mało znane.... Dziwi natomiast, że inicjatywę popierają działacze znani z zamiłowania do sportu. Oni sami najlepiej powinni wiedzieć, jak kiepskim pomysłem jest mieszanie sportu z polityką...
