Aby zachować młodzieńczą sylwetkę, mało je i dużo ćwiczy.
Jeszcze niedawno ważyłem 81 kilogramów. Teraz o dziesięć mniej - chwali się Krzysztof Rutkowski.
Detektyw, aby zachować młodzieńczą sylwetkę, zrezygnował z tuczących wędlin i ulubionej golonki. Stosuje drakońską dietę. Na śniadanie je płatki żytnie lub owsiane na mleku, chrupkie pieczywo z czterema plasterkami chudego schabu, plasterkiem ananasa, serkiem z ziołami i kilkoma plasterkami świeżego ogórka. Na obiad pierś z kurczaka z dzikim ryżem i warzywami. Na kolację pieczywo żytnie i chudą wędlinę. Dużo ćwiczy na siłowni i w domu. Ostatnio, od jednego z zaprzyjaźnionych celbrytów, dostał w prezencie przyrząd do ćwiczeń mięśni brzucha. Korzysta z niego prawie każdego dnia.
- Maja, moja partnerka życiowa i matka mojego syna Krzysztofa, pilnuje abym wytrwał w tym postanowieniu. W końcu czego mężczyzna nie robi dla kobiety, którą kocha - śmieje się Rutkowski.
Detektyw, choć ma już 56 lat, ubiera się jak nastolatek. Na spotkanie z nami założył modne, firmowe jeansy z dziurami, śnieżnobiałą koszulkę Versace, ceglastą marynarkę Bossa i angielskie lakierki. Ceny ubrań mogą przyprawić o zawrót głowy.
Wszystkie rzeczy Rutkowski kupił niedawno, gdyż jak schudł, musiał wymienić garderobę.
Detektyw, aby poprawić wygląd, założył też na zęby w renomowanej klinice aparat ortodontyczny. Mówi, że już niedługo wstawi implanty i będzie miał uśmiech niczym gwiazdor z Hollywood. Raz w tygodniu z partnerką i synem jeździ do kosmetyczki i fryzjera do Warszawy. Bardzo dba o swoją fryzurę nazwaną, „kwadratowym jeżem”. Nic dziwnego, że jedna z jego fanek spakowała walizkę i przyjechała do Łodzi. Powiedziała, że go kocha i chce z nim być. Gdy dostała kosza, zasypała Rutkowskiego złośliwymi SMS-ami...