W grudniu ubiegłego roku polski żołnierz Emil Czeczko zniknął z posterunku granicy polsko-białoruskiej i zdezerterował na Białoruś, gdzie stał się jednym z narzędzi białoruskiej propagandy wymierzonej w nasze państwo. W marcu 2022 roku został znaleziony martwy. Półtora miesiąca po śmierci, jego ciało zostało pochowane na Białorusi.
Na Białorusi Czeczko występował publicznie, m.in. w białoruskich mediach państwowych, oskarżając polskie władze o zbrodnie na nielegalnych migrantach. Twierdził, że podczas służby na granicy zmuszany był nawet do zabijania ludzi.
Ciało Czeczki zostało pochowane na polskim cmentarzu wojennym we wsi Dołhinów. W pogrzebie brał udział katolicki ksiądz, urna była przykryta polską flagą, a na grobie pojawiły się wieńce w barwach Polski i Białorusi.
Dyrektor Systemowego Centrum Praw Człowieka Dzmitryj Bielakow, który znalazł powieszone ciało Polaka, powiedział w rozmowie z portalem Zerkalo.io, że data pogrzebu była odkładana, ponieważ rodzina dezertera nie odbierała telefonów, a polska ambasada odmówiła współpracy. Ta sama organizacja zorganizowała pogrzeb Czeczki. Śledztwo w sprawie nagłej śmierci Polaka wszczął Białoruski Komitet Śledczy.
- Nasze stanowisko jest takie, jak wcześniej. Uważamy, że to było zabójstwo. Należy czekać na wyniki dochodzenia Komitetu Śledczego - powiedział w rozmowie z portalem Zerkalo.io Dzmitryj Bielakow.
Opinie na ten temat wyraził też rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn:
Źródło: Biełsat
