Tragedia wydarzyła się w czwartek (6 września) w szpitalu w Grudziądzu. - Rano moja dziewczyna, która była w zaawansowanej i zagrożonej ciąży źle się poczuła. Pojechaliśmy do szpitala. Lekarze ściągnęli jej założony wcześniej pessar. Moja dziewczyna prosiła lekarzy o to, aby wykonali cesarskie cięcie. Zwlekali z tym aż osiem godzin. Dziecko nie przeżyło – mówi "Pomorskiej" ojciec zmarłego dziecka.
Mężczyzna powiadomił o sprawie prokuraturę. To samo uczynił Marek Nowak, dyrektor grudziądzkiego szpitala.
- Taka tragedia zdarzyła nam się pierwszy raz od 15 lat. Zachowaliśmy wszelkie procedury. Zadbaliśmy o bezpieczeństwo matki i dziecka, ale sami nie wiemy dlaczego to się stało – mówi wprost dyrektor Marek Nowak. - To się nie powinno zdarzyć. Mieliśmy już spotkanie w tej sprawie. Nie potrafię jednak odpowiedzieć dlaczego stała się ta tragedia. Niech więc sprawa zostanie wyjaśniona. Możliwe, że nie zależało to od nas. Jeśli natomiast był to nasz błąd, to się do niego przyznamy – zapowiada w rozmowie z "Pomorską"**Marek Nowak**.
Ojciec dziecka nie może pogodzić się z tragedią. - Najgorsze jest to, że nikt mi nie jest w stanie odpowiedzieć dlaczego mój syn nie żyje?! Moim zdaniem błąd popełnili lekarze. Osiem godzin zwlekania z wykonaniem cesarskiego cięcia to zdecydowanie za długo - mówi załamany ojciec nieżyjącego chłopczyka. - Moja partnerka ma syna z pierwszego małżeństwa. To było więc nasze pierwsze wspólne dziecko. Długo się o nie staraliśmy. Bardzo się ucieszyliśmy kiedy nam się udało. Ktoś musi odpowiedzieć za to co się wydarzyło – mówi załamany ojciec.
Czy da się uniknąć wypadków drogowych? źródło: Dzień Dobry TVN/x-news