Zaskakujące, spontaniczne i historyczne. Tak obserwatorzy określili uściski dłoni prezydenta Stanów Zjednoczonych i północnokoreańskiego dyktatora Kim Dzong Una w strefie zdemilitaryzowanej, która rozdziela obie Koree.
Donald Trump jako pierwszy amerykański prezydent postawił nogę w tym najstraszliwszym miejscu na świecie, jak kiedyś były amerykański prezydent Bill Clinton określił silnie ufortyfikowaną granicę między krajami, które nadal pozostają ze sobą w stanie wojny.
Dla jednych był to tylko polityczny teatr, inni jednak dostrzegają w tym możliwość dalszego dialogu z Koreą Północną. Lutowe spotkania obu przywódców w Hanoi zakończyło się fiaskiem, Trump przerwał je nie widząc szans na uzyskanie ze strony lidera Korei Północnej zapewnień, że pozbędzie się on swego arsenały atomowego.
Strefa zmilitaryzowana między obu krajami nie ma żadnych instalacji wojskowych ani personelu, ale po jednej i drugiej stronie jest najpilniej strzeżona granica na kuli ziemskiej. Miejscowośc Panmunjom leży na linii demarkacyjnej i tam odbywają się negocjacje między oboma krajami.
