Donald Trump: Tajwan powinien nam płacić za obronę. Odpowiedział mu premier Tajwanu

Grzegorz Kuczyński
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Premier Tajwanu chwali politykę obronną swojego państwa i wskazuje, że Tajwan przede wszystkim liczby na siebie. To reakcja na słowa Donalda Trumpa. Były prezydent i kandydat Republikanów powiedział, że Tajwan powinien płacić Ameryce za ochronę przed chińskim zagrożeniem militarnym.

Spis treści

Tajpej zwiększyło wydatki na obronę i wydłużyło obowiązkową służbę wojskową z czterech miesięcy do jednego roku – tak premier Cho Jung-tai stwierdził w odpowiedzi na prośbę Bloomberg Businessweek o komentarz do słów Donalda Trumpa. Kandydat Republikanów oświadczył w opublikowanym we wtorek wywiadzie dla Bloomberga, że Tajwan powinien płacić Stanom Zjednoczonym za obronę.

Trump: jesteśmy jak polisa ubezpieczeniowa

- Naszą wspólną odpowiedzialnością i celem jest utrzymanie pokoju i stabilności w Cieśninie Tajwańskiej i regionie Indo-Pacyfiku – oświadczył premier Cho podczas środowego briefingu w Tajpej. Tajwańsko-amerykańskie więzi były „solidne” w ostatnich latach, podkreślił.

Nie chciał jednak wprost komentować słów Trumpa. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Tajwanu także odmówiło komentarza na temat wypowiedzi kandydata na prezydenta podczas kampanii wyborczej w USA.

- Nie sądzę, byśmy różnili się od polisy ubezpieczeniowej - powiedział Trump w wywiadzie dla Bloomberga. - Dlaczego to robimy? Myślę, że Tajwan powinien płacić nam za obronę - dodał.

Wywiad został przeprowadzony ponad dwa tygodnie przed tym, jak Trump został postrzelony w ucho na wiecu w Pensylwanii. Opublikowano go jednak dopiero we wtorek.

USA wobec Tajwanu

Podczas gdy ostatnie komentarze Trumpa kontrastują z powszechnym dwupartyjnym poparciem, jakim Tajwan cieszy się w Waszyngtonie, odzwierciedlają one również jego transakcyjne podejście do dyplomacji.

Zapytany w lipcu ubiegłego roku, czy broniłby Tajwanu jako prezydent, Trump powiedział Fox News, że odpowiedź postawiłaby go w „bardzo złej pozycji negocjacyjnej” z Tajpej, które skrytykował za „przejęcie” amerykańskiego biznesu chipów - twierdzenie, które powtórzył w najnowszym wywiadzie dla Bloomberga: „Tajwan odebrał nam nasz biznes chipowy. To znaczy, jak głupi jesteśmy? Zabrali cały nasz biznes chipowy. Są niezwykle bogaci”.

Zarazem obaj kandydaci starają się być postrzegani jako twardzi w stosunku do Chin, których przywódca Xi Jinping obiecał w pewnym momencie zająć Tajwan, w razie potrzeby siłą. Joe Biden wielokrotnie zapewniał zaś, że amerykańskie siły zbrojne będą bronić Tajwanu przed jakimkolwiek chińskim atakiem, dodając element niepewności do długotrwałej polityki Waszyngtonu tzw. strategicznej dwuznaczności wobec wyspy. Stany Zjednoczone zerwały stosunki dyplomatyczne z Tajwanem po oficjalnym uznaniu komunistycznego rządu w Pekinie w 1979 roku, ale utrzymują bliskie stosunki z demokratycznie rządzoną wyspą.

Tajwan ważny dla USA

Z kolei kandydat Trumpa na wiceprezydenta, JD Vance, nazwał Chiny „największym zagrożeniem” dla Ameryki. Wcześniej wzywał on USA do zapobieżenia chińskiej inwazji na Tajwan. - To byłaby katastrofa dla tego kraju - powiedział w kwietniu ubiegłego roku. „Zdziesiątkowałoby to całą naszą gospodarkę”.

Tajwan jest jednym z głównych producentów półprzewodników na świecie. Sama tylko spółka Taiwan Semiconductor Manufacturing Co. (TSM) produkuje 65 proc. światowych półprzewodników i 90 proc. najbardziej zaawansowanych chipów. Gdyby wybuchł konflikt między Chinami a Tajwanem, globalne łańcuchy dostaw zostałyby poważnie zakłócone. Amerykańska Rada Bezpieczeństwa Narodowego przewiduje, że ewentualna chińska inwazja na wyspę i utrata produkcji TSM kosztowałaby globalną gospodarkę nawet 1 bln USD.

Należy pamiętać, niezależnie obecnej retoryki, że ostatnia administracja Trumpa prowadziła politykę wspierania Tajwanu. Trump znormalizował sprzedaż broni przez Waszyngton na demokratycznie rządzony archipelag (państwo Tajwan to nie tylko wyspa Tajwan, ale też kilka mniejszych wysepek położonych u brzegu Chin kontynentalnych). Jego administracja zatwierdziła sprzedaż broni Tajpej o wartości ponad 18 miliardów dolarów, wzmacniając jej zdolności samoobrony za pomocą myśliwców i systemów rakietowych. Trump podpisał również ustawę, która pozwala urzędnikom wysokiego szczebla z USA odwiedzać Tajwan, a przywódcom z wyspy spotykać się z ich odpowiednikami w Ameryce.

źr. Bloomberg, Warsaw Enterprise Institute

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

j
jurek
Bardziej durnego, gamoniatowego idioty kandydata na prezydenta USA nie miały od swojego początku.
j
jurek
17 lipca, 11:51, Pikuś:

Nie każdy jest tak durny jak my. Nikt bandziorów z US tam za kołnierz nie trzyma, i jest to ICH wola i ich INTERES że tam siedzą, więc jeśli coś nie odpowiada to zapraszamy do wyniesienia się jak najprędzej (ze wszystkich okupowanych krajów), szczególnie zaś z Polski.

Jesteś gamoń, ot i tyle. Albo ruski troll, co jest bardziej prawdopodobne. Żaden prawdziwy Polak nie będzie się skarżył na to, że amerykańskie wojska bronią nas przed faszystowsko-nazistowsko-bolszewicką rosją putina.

P
Pikuś
Nie każdy jest tak durny jak my. Nikt bandziorów z US tam za kołnierz nie trzyma, i jest to ICH wola i ich INTERES że tam siedzą, więc jeśli coś nie odpowiada to zapraszamy do wyniesienia się jak najprędzej (ze wszystkich okupowanych krajów), szczególnie zaś z Polski.
g
gosc
Swego czasu jak Trump wizytował w Niemczech jeszcze przed wojną w Ukrainie to pytał się Merkel dlaczego Ameryka ma chronić Niemcy przed ruskimi skoro Niemcy robią ogromne interesy z kacapami ?

Teraz wiemy dlaczego lewactwo tępi Trumpa.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl