- Oskarżony nie ma empatii, poczucia winy. Instrumentalnie traktuje innych. Rzadko spotykamy się z takim natężeniem zła. Inna kara byłaby za łagodna - mówił sędzia. - Dominika miała szansę na dobre życie. Przypadkiem znalazła się w złym miejscu i czasie.
W tej sprawie nie było sporu o fakty. Spór toczył się o to czy zabójca – mieszkaniec Środy Śląskiej Zbigniew R. - jest poczytalny czy nie. Obrona domagała się dodatkowych ekspertyz. Fakty są szokujące.
W listopadzie 2014 roku późnym popołudniem Dominika wracała do rodzinnych Komornik z lekcji angielskiego. Tam przypadkowo spotkał ją Zbigniew R. Miał nóż. Rzucił się na dziewczynę. Zadał 48 ran. W lutym sąd okręgowy skazał go za to na dożywocie. O przedterminowe zwolnienie może się ubiegać dopiero po 35 latach, czyli w 2049 roku, licząc od jego zatrzymania w grudniu 2014. Będzie miał wtedy 82 lata.
Zbigniew R. ma zaburzenia osobowości. Agresją reaguje na frustrację. Akurat krytycznego dnia zdenerwował się na sprzedawczynie w sklepie, bo nie chciały przyjąć od niego butelek. Potem w domu wylał na siebie zupę. Zdenerwowany wziął nóż i wyszedł. Szedł drogą poza miastem. Zobaczył dziewczynę idącą przed nim w tą samą stronę. Zabił.
Czy wiedział co robi? Czy mógł kierować własnymi czynami? Czy jest tak chory, że nie był poczytalny? Lekarze są pewni, że ma zaburzenia preferencji seksualnych. Na rozprawie przed tygodniem wrocławski sąd apelacyjny wysłuchał ekspertów, którzy nie mieli żądnych wątpliwości – oskarżony wiedział co robi. Ale w aktach sprawy jest też korzystniejsza dla niego opinia, że nie był poczytalny mordując dziewczynę. Ale to opinia seksuologów a o takich sprawach jak poczytalność mogą wypowiadać się psychiatrzy. Ci są pewni, że Zbigniew R. to morderca a nie człowiek chory.
Sąd uznał, że dodatkowe opinie biegłych nie są potrzebne. Skazał Zbigniewa R. na dożywocie.