Pożar na hawajskiej wyspie Maui pojawił się w środę. Ogień rozprzestrzeniał się w szybkim tempie, a przerażeni mieszkańcy uciekali z niej w popłochu. Niektórzy skakali wprost do oceanu, który dla wielu był jedynym ratunkiem.
Zgliszcza na hawajskiej wyspie. Spłonęło kilkaset budynków
Ogień strawił kilkaset budynków, w tym pochodzące z XVIII wieku zabytkowe domy w miasteczku Lahina.
W wyniku pożaru zginęło już 67 osób, ale jest bardzo prawdopodobne, że te oficjalne dane ulegną zmianie, bowiem mówi się o setkach zaginionych. Mieszkańcy wciąż desperacko poszukują swoich bliskich, z którymi utracili kontakt po pożarze.
Ewakuowani mieszkańcy, zapisują na karteczkach informacje o krewnych i przyklejają do umieszczonych w schronach tablic, z nadzieją na ich odnalezienie.
Nazwiska zmarłych nie zostały jeszcze potwierdzone, więc panuje chaos informacyjny. Ludzie między sobą próbują dowiedzieć się, czy ich sąsiedzi i przyjaciele wciąż żyją.
Wyszkolone psy szukają zaginionych w pożarze
Na wyspę z ośrodków w Waszyngtonie i Kanadzie ściągnięto psy wytrenowane do odnajdywania zwłok.
"Zrozumcie: Lahaina stoi teraz na poświęconej ziemi - powiedział szef lokalnej policji. - Musimy odnaleźć i wydobyć wszystkich zmarłych".
Gubernator Josh Green przyznał na konferencji prasowej, że pożar był największą klęską żywiołową w historii stanu. Stwierdził, że pożar, który strawił wyspę i którego resztki są wciąż dogaszane, przyniósł zniszczenia większe, niż tsunami, którego fale w 1960 roku zabrały ponad 60 osób. Gubernator zapowiedział odbudowę wyspy.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuji.pl!
Źródło: BBC, PAP
