Na zmianach wprowadzonych przez UEFA najbardziej zyskają najbogatsi, czyli ligi czterech najwyżej rozstawionych w rankingu krajowym państw (Hiszpania, Niemcy, Anglia i Włochy). W poprzednich sezonach trzy czołowe ligi miały po trzy zagwarantowane miejsca w Lidze Mistrzów i jedno w kwalifikacjach, czwarty - dwa miejsca "z automatu" i jedno w eliminacjach. W tegorocznych rozgrywkach władze europejskiej piłki powiększyły pulę dla krezusów, i to mocno. Bez konieczności kwalifikacji Hiszpanie, Niemcy, Anglicy i Włosi wystawią po cztery drużyny, co łącznie daje... połowę miejsc w 32-zespołowych rozgrywkach.
W tym sezonie obrońcy trofeum LM i Ligi Europy (Real i Atletico Madryt) awansowały do fazy grupowej dzięki miejscom zajętym w lidze, puli gwarantowanych wejść nie trzeba było więc powiększać - ale taka sytuacja może się zdarzyć w przyszłości. "Z automatu" w Champions League i tak zagra jednak jeszcze dziesięć klubów: trzy z Francji (numer pięć rankingu), dwie z Rosji (nr sześć) i po jednej z miejsc 7-11 (Portugalia, Ukraina, Belgia, Turcja, Czechy).
Oznacza to, że drogą eliminacji do LM w tym sezonie dostanie się tylko sześć zespołów (zamiast jedenastu). Trzy miejsca UEFA zabrała klubom walczącym o kwalifikację na tzw. ścieżce niemistrzowskiej (było pięć miejsc, zostały dwa), jedno 12. państwu rankingu (Szwajcaria), a jedno z miejsca, które nas najbardziej interesuje, czyli ścieżki mistrzowskiej kwalifikacji, w której bierze udział mistrz Polski. Jeszcze w poprzednim sezonie awans z niej zyskiwało pięć drużyn, od obecnego cztery.
W porównaniu do poprzednich sezonów, mistrza Polski od LM dzieli jeden dwumecz więcej. Legia zmagania rozpocznie już w pierwszej fazie kwalifikacji (wcześniej rozegrana została runda przedwstępna z udziałem mistrzów czterech najniżej notowanych państw), awans zapewnia przejście rundy czwartej. Gdyby nie niska pozycja Polski w rankingu UEFA (20. w momencie przydzielania miejsc, aktualnie 21.), legioniści oszczędziliby sobie dwóch spotkań - mistrz Białorusi (miejsce 19.) kwalifikacje rozpocznie od rundy drugiej.
Drużyna Deana Klafuricia ma jednak sporo punktów w rankingu klubowym, dzięki czemu została rozstawiona zarówno w pierwszej (zagra z Cork City z Irlandii) jak też w drugiej rundzie (Spartak Trnava ze Słowacji lub bośniacki Zrinjski Mostar) kwalifikacji. Podobnie będzie też w trzeciej rundzie, gdzie Legia może trafić jednak już na takie drużyny jak Dinamo Zagrzeb, AEK Ateny, BATE Borysów, Malmo FF, Karabach Agdam czy pogromca warszawskiej drużyny z ubiegłorocznych kwalifikacji do Ligi Europy, Sheriff Tyraspol. Najtrudniej będzie w ostatniej rundzie. Aby Legia znalazła się w gronie rozstawionych, musi liczyć na to, że odpadną dwie drużyny notowane wyżej od niej. Czyli FC Salzburg, Łudogorec Razgrad, Celtic Glasgow i APOEL Nikozja. W innym przypadku będzie musiała zmierzyć się z mistrzami Austrii, Bułgarii, Szkocji lub PSV Eindhoven, które dołączy do kwalifikacji właśnie w czwartej rundzie.
Łatwo nie będzie, ale w poprzednim sezonie w ostatniej rundzie kwalifikacji też grały takie zespoły jak APOEL, Celtic, HNK Rijeka, Slavia Praga czy Olympiakos Pireus. Wówczas - gdyby nie wstydliwa porażka z mistrzem Kazachstanu Astaną - legioniści mieliby zapewnione rozstawienie przed finałową fazą eliminacji.
Pozytywną stroną reformy jest to, że nawet odpadając z walki o Ligę Mistrzów, Legia będzie miała ułatwioną drogę awansu do Ligi Europy. A gra w fazie grupowej tych rozgrywek jest według prezesa i właściciela klubu Dariusza Mioduskiego celem drużyny. Do tej pory szansę na grę w "lidze pocieszenia" gwarantował dopiero awans do trzeciej rundy kwalifikacji LM. Od tego sezonu UEFA wprowadziła specjalną ścieżkę eliminacji do fazy grupowej LE, w której będą brać udział wyłącznie kluby wyeliminowane z Champions League. W ten sposób miejsca w Lidze Europy wywalczy 12 mistrzów - czterech przegranych w ostatniej rundzie el. LM i ośmiu spośród tych, którzy odpadli wcześniej.
W przyrodzie nic jednak nie ginie. Łatwiejsza droga awansu Legii do LE oznacza, że większe problemy z dostaniem się do fazy grupowej tych rozgrywek będą miały pozostałe polskie zespoły: Jagiellonia Białystok, Lech Poznań i Górnik Zabrze. Powalczą one w kwalifikacjach nie o jedno z 22 miejsc w Lidze Europy (jak było w zeszłym sezonie), a tylko o 13.
Reforma wprowadzona przez UEFA ma swoje plusy i minusy. Aby mieć prawo na nią narzekać, polskie kluby powinny jednak najpierw udowodnić swoją wartość na murawie. Jeśli będą odpadać z drużynami z Kazachstanu, Mołdawii (Legia) czy Azerbejdżanu (Jagiellonia) - o spektakularnych kompromitacjach innych klubów z poprzednich sezonów nawet nie wspominamy - to żadna reforma im nie pomoże. Wygrywając kolejne mecze będą pracować na pozycję Polski w rankingu, zwiększą też własne szanse na rozstawienie w kolejnych sezonach. Bez tego (pozo)staniemy piłkarskim zaściankiem Europy. A Polaków w fazie grupowej LM czy LE będzie można zobaczyć tylko w koszulkach zagranicznych klubów.
Tomasz Dębek
Obserwuj autora artykułu na Twitterze
Sandro Kulenović: W Juventusie mogłem trenować z moim idolem Mandžukiciem, ale tęskniłem za Legią