Spis treści
Sąd we Francji przedłużył w niedzielę areszt założyciela Telegramu Pawła Durowa o 48 godzin. Zgodnie z francuskim prawem, zatrzymanie w celu przesłuchania bez postawienia zarzutów wynosi maksymalnie 96 godzin, czyli cztery dni. To oznacza, że najdalej do 28 sierpnia Durow musi zostać oskarżony lub zwolniony z aresztu. Francuska prokuratura powinna lada chwila opublikować szczegóły zarzutów.
Co wiemy o zatrzymaniu Durowa?
Wiadomość o zatrzymaniu Pawła Durowa na lotnisku Le Bourget w Paryżu pojawiła się we francuskich mediach w sobotę wieczorem. Durow przyleciał do Paryża z Azerbejdżanu prywatnym samolotem, został zatrzymany zaraz po zejściu z pokładu na podstawie nakazu przeszukania w ramach wstępnego dochodzenia.
Kanał telewizyjny TF1, powołując się na źródła, szybko podał szczegóły prawdopodobnego zarzutu wobec Durowa. Chodzi o odmowę współpracy z francuskimi organami ścigania, a tym samym pomoc i podżeganie do przestępstw popełnionych za pośrednictwem Telegramu.
„Na swojej platformie pozwolił na popełnienie niezliczonych przestępstw i nie zrobił nic, aby je moderować lub współpracować [z władzami]” - powiedział rozmówca TF1.
Jak powiedział pewien prawnik, że jak dotąd wygląda to na próbę oskarżenia producenta noży kuchennych o morderstwo przy użyciu noża. Więcej będzie wiadomo po ujawnieniu przez prokuraturę szczegółowych zarzutów. Źródła TF1 i „Le Monde” zasugerowały, że francuskie służby chcą od Durowa osławionych „kluczy” - dostępu do zaszyfrowanej korespondencji komunikatorów - przynajmniej w sprawach terrorystycznych.
Rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zwróciło się do Durowa o dostęp konsularny, ale jest to nic innego jak standardowe posunięcie, które nie przyniesie żadnego efektu: biznesmen ma bowiem obywatelstwo francuskie. Zespół Telegramu jak dotąd ograniczył się do stwierdzenia, że przestrzega wszystkich przepisów UE i że ani sam komunikator, ani jego właściciel nie są odpowiedzialni za nadużycia na platformie.
Wszyscy chcą kluczy Telegramu
Zatrzymanie Durowa wywołało bezprecedensową falę komentarzy w sieciach społecznościowych i mediach - co nie jest zaskakujące w przypadku projektu z 1 miliardem użytkowników i reputacją prawdziwie poufnego komunikatora (w szyfrowanych kanałach). Oczywiście najgłośniej o sprawie założyciela Telegramu w jego ojczystej Rosji.
Dmitrij Miedwiediew przypomniał, że ostrzegał Durowa, iż odmowa współpracy z rosyjskimi służbami bezpieczeństwa w sprawie poważnych przestępstw oznacza „poważne problemy w każdym kraju”. „Dla wszystkich naszych wspólnych wrogów jest on teraz Rosjaninem - i dlatego jest nieprzewidywalny i niebezpieczny” - napisał były prezydent.
Durow od dawna był pod presją władz rosyjskich, które próbowały wymusić na nim oddanie służbom dostępu do komunikatora. W Rosji Durow został najpierw pozbawiony odpowiednika Facebooka, czyli VKontakte (wyraźnie wskazał na Igora Sieczina i Aliszera Usmanowa, oligarchów bliskich Putinowi, jako faktycznych beneficjentów przejęcia), którym zarządza teraz syn Siergieja Kirijenki, wiceszefa administracji prezydenckiej.
Następnie, gdy Durow opuścił kraj i skupił się na Telegramie, rosyjskie służby zażądały „kluczy” do zaszyfrowanych kanałów komunikatora. Po odmowie Roskomnadzor podjął pierwsze próby zablokowania Telegramu jeszcze w 2018 roku. Ale też inne kraje miały wcześniej pretensje do Durowa o szyfrowanie i moderowanie treści, a także żądały dostępu do „kluczy” (np. USA).
Dlaczego Durow oddał się Francuzom?
W całej tej historii jest wciąż wiele pytań, na które nie ma obecnie satysfakcjonującej odpowiedzi. Dlaczego Durow poleciał do Francji? Lokalne źródła twierdzą, że biznesmen wiedział o nakazie aresztowania, ale i tak poleciał do Paryża, rzekomo na kolację - z kim, nie wiadomo. Czy zatrzymanie ma związek z wizytą Durowa w Baku? Krąży wersja, że spotkał się tam z Putinem składającym właśnie wizytę w Azerbejdżanie. Inna wersja mówi, że Putin nie chciał się spotkać z Durowem, więc ten być może z premedytacją oddał się w ręce Francuzów. I to najbardziej niepokoi dziś wielu ludzi w Rosji.
Fakt, że Telegram działa jako „wojskowy” komunikator przy braku kompleksowych własnych rozwiązań rosyjskich sił zbrojnych, w tym koordynacji taktycznej i celowania, jest znany od dawna. Korespondenci wojskowi w weekend tylko to potwierdzili. Telegram-kanał Baza napisał, że urzędnicy z niektórych agencji bezpieczeństwa, administracji kremlowskiej i rządu otrzymali polecenie usunięcia oficjalnej korespondencji z Telegrama. Znana propagandzistka Margarita Simonjan wezwała wszystkich, by to zrobili. Stąd już tylko krok do zablokowania komunikatora na szczeblu państwowym jako skompromitowanego i niebezpiecznego.
Cios w komunikację rosyjskiego wojska?
Od rozpoczęcia „operacji specjalnej” Kremla na Ukrainie dwa i pół roku temu, Telegram stał się potężnym kanałem wykorzystywanym przez rosyjskie sieci wojskowe, w tym na polu bitwy. Działając w zasadzie poza kontrolą zarówno zachodnich, jak i rosyjskich służb wywiadowczych, Telegram służył jako jeden z kręgosłupów komunikacji wojskowej na linii frontu i do wymiany informacji za frontem. W zeszłym roku Jewgienij Prigożyn używał go jako głównej sieci komunikacyjnej do krytykowania najwyższego dowództwa i wzywania wsparcia publicznego. Dla Rosjan - w tym żołnierzy - poszukujących informacji wykraczających poza oficjalne wiadomości telewizyjne, Telegram stał się częścią codziennego życia.
Niektórzy blogerzy nie są pewni, czy komunikator będzie mógł nadal działać bez swojego szefa, a inni niepokoją się, czy rosyjski regulator rynku telekomunikacyjnego Roskomnadzor nie zablokuje dostępu do Telegramu. Jeśli aresztowanie Durowa doprowadziłoby do zakazu korzystania z Telegrama przez żołnierzy, w jaki sposób mogliby oni kontynuować wymianę wiadomości? Dla blogerów wojskowych jest oczywiste: Aresztowanie Durowa jest częścią wojny Zachodu przeciwko Rosji.
„Telegram jest obecnie podstawą naszej komunikacji wojskowej. Od teraz wszystko jest zagrożone”, napisał Aleksiej Sukonkin, jeden z tych wojskowych komentatorów, na swoim kanale Telegram. Inni, tacy jak bloger Roman Alechin, zaczęli wyrażać zaniepokojenie praktycznymi skutkami tego aresztowania. „Jak tylko Durow przekaże klucze do Telegramu - a to tylko kwestia czasu - i przy braku [skutecznych narzędzi komunikacyjnych], nasza armia stanie się jeszcze bardziej bezbronna” - pisze z niepokojem. Rybar, kanał Telegramu bliski rosyjskiemu Ministerstwu Obrony, podsumowuje problem: „Francuska policja aresztowała szefa głównego środka wymiany informacji w rosyjskich siłach zbrojnych. Zabierają nam nasz jedyny mniej lub bardziej normalny [środek] komunikacji!”.
źr. Bell.io, Le Monde
