O zlikwidowanym nielegalnym procederze dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, jednak policja potwierdza nasze ustalenia. Nad sprawą pracowali policjanci z komisariatu w Nowej Dębie.
- Kryminalni prowadząc czynności operacyjne ustalili, że na terenie poligonu w Nowej Dębie dochodzi do kłusownictwa zwierząt - potwierdza podinspektor Beata Jędrzejewska-Wrona, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Tarnobrzegu.
Na rozległym terenie należącym do Ośrodka Szkolenia Poligonowego Wojsk Lądowych w Nowej Dębie znajdują się między innymi stawy. To właśnie tam kłusownicy urządzali krwawe, bestialskie łowy.
- Według ustaleń procederem tym trudnił się 55–letni mieszkaniec gminy Nowa Dęba oraz dwóch żołnierzy z pobliskiej jednostki wojskowej z Nowej Dęby. W stawie zastawiali wnyki, te śmiercionośne pułapki były przygotowane na chronione w Polsce bobry. Następnie kłusownicy patroszyli zabite zwierzęta i przerabiali je na wędliny, które spożywali - dodaje podinspektor policji.
Policjanci weszli na posesję 55-latka. Podczas przeszukania znaleźli broń pneumatyczną o wzmocnionej sile rażenia, narzędzia do kłusownictwa (profesjonalne sidła i wnyki) oraz blisko 400 sztuk amunicji myśliwskiej, wojskowej i sportowej, która należała do syna 55-latka.
- Podczas przeszukania na posesji kłusownika przebywało dwóch żołnierzy, który jak ustalili mundurowi mieli związek z kłusownictwem bobrów. Byli nimi mężczyźni w wieku 48 i 58 lat - dodaje rzecznik tarnobrzeskiej policji.
Na podstawie zabranego materiału dowodowego policjanci przedstawili 55-letniemu cywilowi oraz obu żołnierzom zarzuty dotyczące kłusownictwa, właściciel amunicji i przerobionej broni też usłyszał zarzuty.
Trwa śledztwo, które dokładnie wyjaśni okoliczności popełnienia przestępstwa.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
Te imiona kiedyś były obciachem, a teraz biją rekordy popularności

ZOBACZ TAKŻE: FLESZ Koniec gorszego jedzenia. Żywność w Polsce jak na zachodzie
Źródło: vivi24
