Dyletanctwo i głupota nie bolą, ale kosztują...

Jan Tomaszewski
Fot. Polskapresse
Kiedy Antoni Ptak postanowił sprowadzić do swojej drużyny Brazylijczyków, został uznany czarną owcą środowiska, które postanowiło go wykończyć. Futbolowe przygłupy stworzyły "antyptakową koalicję". Jeden z najlepszych (według zawodników) właścicieli w dotychczasowej historii ligowej piłki postanowił zerwać z futbolem.

Teraz nie ma w Polsce zespołu, by nie grali w nim obcokrajowcy, a wypowiedzi Janusza Filipiaka i Józefa Wojciechowskiego oraz promocyjna wyprzedaż gwiazdeczek naszej skopanej jest dobitnym potwierdzeniem polityki kadrowej Antoniego Ptaka i - niestety - jedynym ratunkiem na wyciągnięcie naszej futbolówki z gnojówki. Jeśli chodzi o wypowiedzi szefów Pasów i Czarnych Koszul, to warto je przypominać pozostałym klubowym właścicielom, przed każdym okienkiem transferowym. Boss z Krakowa po wybudowaniu wspaniałego stadionu i zainwestowaniu ogromnych pieniędzy w zespół (który już po rundzie jesiennej praktycznie został zdegradowany), pozbył się kilku "światowej klasy gwiazd" i zadeklarował, że ma dość polskich grajków. Główne argumenty takiego postanowienia pana Janusza to: lenistwo na treningach i podczas meczów, myślenie wyłącznie o pieniądzach, olewanie jakichkolwiek obowiązków, niesportowy tryb życia.

Natomiast pan Józef oświadczył: "Już nie pozwolę się wykorzystywać". Panie Józefie, życzę, by panu się udało, ale jeśli natychmiast nie pozbędzie się pan tego całego majdanu doradców i nie zatrudni prawdziwego futbolowego inspektora nadzoru, to obawiam się, że kolejne miliony zostaną utopione na murawie przy Konwiktorskiej. Najrozsądniej by było, gdyby wszyscy właściciele natychmiast dali zawodnikom wymówienia z pracy i ponownie ich zatrudnili, ale na nowych warunkach, zgodnych z podażą i popytem jak w handlu. Niestety, to niemożliwe, bo kopacze szukaliby ratunku w sądzie i zaczęliby tam odnosić zwycięstwa, bowiem podpisany kontrakt jest świętością.

A skoro jestem przy wokandzie, to ogromnie się ucieszyłem, kiedy usłyszałem, że w czwartek aresztowany został Paweł D. za udział w ustawieniu meczu na korzyść drużyny Zagłębia, dzięki czemu lubinianie awansowali do pucharów. Przy okazji tego aresztowania ujawniono, że wielu zawodników (w tym aktualny reprezentant!) słynnej, pucharowej drużyny w 2009 r. zgłosiło się do prokuratury, by poinformować o przekręcie. Moja euforia w tym temacie wynika z jednego drobnego faktu. Otóż, kiedy ustawiacze reprezentowali nas w międzynarodowych rozgrywkach, publicznie oświadczyłem, że brzydzę się takiej drużyny. Wówczas zostałem podany przez klub do sądu, gdzie w pierwszej instancji pozew został oddalony, natomiast NIEzawisły i NIEzależny Sąd Okręgowy w Łodzi skazał mnie za jakieś tam niewiele znaczące duperele.

Zatem, korzystając z okazji, pozdrawiam cały sędziowski skład i rozważam z moimi prawnikami, co dalej z tym fantem zrobić, bo wprawdzie (jak mawia Miro D.) żyjemy w dzikim kraju, ale ja żywię nadzieję, że nawet w Polsce prawda musi zwyciężyć. Natomiast, to aresztowanie stawia w krzywym zwierciadle Franciszka Smudę, bo jako trener skorzystał na ustawce (jego zespół uzyskał awans do pucharu UEFA), a poza tym: jak to jest możliwe, że taki doskonały fachman nie zauważył, że kopacze-ustawiacze markują grę? A swoją drogą to ciekawe, jak wobec zaistniałych faktów zachowają się minister sportu i PZPN, bowiem uchwała abolicyjna "chroniła punktohandlowców" do 30.06.2005 r., a ww. mecz odbył się 13.05.2006 r. Zatem, logicznie rozumując, muszą być dwie kolejne DEGRADACJE!

Wróć na i.pl Portal i.pl