Teraz nie ma w Polsce zespołu, by nie grali w nim obcokrajowcy, a wypowiedzi Janusza Filipiaka i Józefa Wojciechowskiego oraz promocyjna wyprzedaż gwiazdeczek naszej skopanej jest dobitnym potwierdzeniem polityki kadrowej Antoniego Ptaka i - niestety - jedynym ratunkiem na wyciągnięcie naszej futbolówki z gnojówki. Jeśli chodzi o wypowiedzi szefów Pasów i Czarnych Koszul, to warto je przypominać pozostałym klubowym właścicielom, przed każdym okienkiem transferowym. Boss z Krakowa po wybudowaniu wspaniałego stadionu i zainwestowaniu ogromnych pieniędzy w zespół (który już po rundzie jesiennej praktycznie został zdegradowany), pozbył się kilku "światowej klasy gwiazd" i zadeklarował, że ma dość polskich grajków. Główne argumenty takiego postanowienia pana Janusza to: lenistwo na treningach i podczas meczów, myślenie wyłącznie o pieniądzach, olewanie jakichkolwiek obowiązków, niesportowy tryb życia.
Natomiast pan Józef oświadczył: "Już nie pozwolę się wykorzystywać". Panie Józefie, życzę, by panu się udało, ale jeśli natychmiast nie pozbędzie się pan tego całego majdanu doradców i nie zatrudni prawdziwego futbolowego inspektora nadzoru, to obawiam się, że kolejne miliony zostaną utopione na murawie przy Konwiktorskiej. Najrozsądniej by było, gdyby wszyscy właściciele natychmiast dali zawodnikom wymówienia z pracy i ponownie ich zatrudnili, ale na nowych warunkach, zgodnych z podażą i popytem jak w handlu. Niestety, to niemożliwe, bo kopacze szukaliby ratunku w sądzie i zaczęliby tam odnosić zwycięstwa, bowiem podpisany kontrakt jest świętością.
A skoro jestem przy wokandzie, to ogromnie się ucieszyłem, kiedy usłyszałem, że w czwartek aresztowany został Paweł D. za udział w ustawieniu meczu na korzyść drużyny Zagłębia, dzięki czemu lubinianie awansowali do pucharów. Przy okazji tego aresztowania ujawniono, że wielu zawodników (w tym aktualny reprezentant!) słynnej, pucharowej drużyny w 2009 r. zgłosiło się do prokuratury, by poinformować o przekręcie. Moja euforia w tym temacie wynika z jednego drobnego faktu. Otóż, kiedy ustawiacze reprezentowali nas w międzynarodowych rozgrywkach, publicznie oświadczyłem, że brzydzę się takiej drużyny. Wówczas zostałem podany przez klub do sądu, gdzie w pierwszej instancji pozew został oddalony, natomiast NIEzawisły i NIEzależny Sąd Okręgowy w Łodzi skazał mnie za jakieś tam niewiele znaczące duperele.
Zatem, korzystając z okazji, pozdrawiam cały sędziowski skład i rozważam z moimi prawnikami, co dalej z tym fantem zrobić, bo wprawdzie (jak mawia Miro D.) żyjemy w dzikim kraju, ale ja żywię nadzieję, że nawet w Polsce prawda musi zwyciężyć. Natomiast, to aresztowanie stawia w krzywym zwierciadle Franciszka Smudę, bo jako trener skorzystał na ustawce (jego zespół uzyskał awans do pucharu UEFA), a poza tym: jak to jest możliwe, że taki doskonały fachman nie zauważył, że kopacze-ustawiacze markują grę? A swoją drogą to ciekawe, jak wobec zaistniałych faktów zachowają się minister sportu i PZPN, bowiem uchwała abolicyjna "chroniła punktohandlowców" do 30.06.2005 r., a ww. mecz odbył się 13.05.2006 r. Zatem, logicznie rozumując, muszą być dwie kolejne DEGRADACJE!