Działania służące uzależnieniu Polski od Rosji. Premier Mateusz Morawiecki zapowiada projekt ustawy ws. komisji weryfikacyjnej

Lidia Lemaniak
Opracowanie:
Premier Mateusz Morawiecki poinformował, że jest zwolennikiem powołania komisji weryfikacyjnej do zbadania potencjalnych działań i kontaktów służących uzależnieniu Polski od Rosji.
Premier Mateusz Morawiecki poinformował, że jest zwolennikiem powołania komisji weryfikacyjnej do zbadania potencjalnych działań i kontaktów służących uzależnieniu Polski od Rosji. Adam Jankowski/Polska Press
Premier Mateusz Morawiecki poinformował, że jest zwolennikiem powołania komisji weryfikacyjnej do zbadania potencjalnych działań i kontaktów służących uzależnieniu Polski od Rosji. – W ciągu dwóch tygodni zostanie przygotowany projekt ustawy, która by tę kwestię regulowała – przekazał.

Będzie komisja weryfikacyjna

Szef rządu podczas środowej konferencji prasowej pytany był m.in. o to, czy jest za powołaniem komisji śledczej w sprawie „afery podsłuchowej”. – Jestem zwolennikiem powołania komisji weryfikacyjnej, która by objęła weryfikację wszystkich potencjalnych działań, kontaktów, które służyły uzależnieniu Polski od Rosji – powiedział.

Podkreślił, że „Polacy mają prawo wiedzieć, kto, kiedy podejmował jakie decyzje, kto co robił, uzależniając nas coraz bardziej a to od Gazpromu, a to od różnych korporacji rosyjskich, także na przykład w kontekście (...) Grupy Azoty”.

– Przygotujemy w ciągu najbliższych dwóch tygodni odpowiednie regulacje, odpowiednią ustawę, która by to uregulowała. Poprzez tę ustawę przedstawimy, w jaki sposób najlepiej byłoby to zweryfikować – zapowiedział.

Premier przekonywał, że to bardzo ważne, bo obecnie „mamy do czynienia z takimi »putinosceptykami«”, którymi są - jak mówił - „te same osoby, które osiem czy 10, czy 12 lat temu postępowały zgoła odwrotnie”. Tłumaczył, że chodzi o osoby, które wówczas mówiły, że "norweski gaz jest Polsce niepotrzebny, bo mamy pod dostatkiem gazu rosyjskiego". Tymczasem, wskazywał Morawiecki, „widzimy dziś, jaka jest prawdziwa cena gazu rosyjskiego”.

– Warto to wszystko bardzo dokładnie zbadać i rzeczywiście warto, by powstała taka szeroko zakrojona komisja weryfikacyjna, która będzie badała naprawdę, bez żadnego znieczulenia wszystkie ewentualne działania po stronie polityków polskich na rzecz Federacji Rosyjskiej, które pchały nas w te niedźwiedzie łapy Kremla, uzależnienie od gazu, od ropy, od gospodarki rosyjskiej – mówił.

KO chce komisji śledczej

Klub Koalicji Obywatelskiej złożył wniosek o powołanie komisji śledczej ds. do zbadania prawidłowości, legalności oraz celowości działań podejmowanych przez organy i instytucje publiczne w celu zapobiegania i przeciwdziałania wpływom zagranicznych służb specjalnych na politykę energetyczną Polski w okresie od 1 lipca 2013 roku do 20 października 2022 roku, a także zaniechań w zakresie wykrycia tychże wpływów w drugiej połowie października.

Zeznania Marcina W.

To pokłosie wcześniejszej publikacji tygodnika „Newsweek”, który napisał, że Marcin W. - wspólnik biznesowy Marka Falenty, skazany za organizację w latach 2013-2014 podsłuchów najważniejszych osób w państwie - zeznał w śledztwie dotyczącym spółki zajmującej się sprowadzaniem do Polski węgla z Rosji, której współwłaścicielem był Falenta, że zanim taśmy nagrane w restauracji „Sowa i Przyjaciele” wstrząsnęły polską sceną polityczną, trafiły w rosyjskie ręce, a „prokuratura wszczyna śledztwo, ale unika wątku szpiegostwa” w tej sprawie.

Szef PO Donald Tusk, odnosząc się wówczas do tej publikacji, stwierdził, że tylko komisja śledcza, niezależna od ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, mogłaby wyjaśnić, na czym polega wpływ rosyjskich służb na energetyczną politykę PiS. Uznał też Marcina W. za wiarygodnego świadka.

W reakcji na te słowa Zbigniew Ziobro zapowiedział upublicznienie protokołów dotyczących zeznań Marcina W. Zostały one opublikowane na stronie Prokuratury Krajowej. Wynika z nich m.in. że Marcin W. zeznawał (w 2017 i 2018 roku), iż wręczył łapówkę w wysokości 600 tys. euro M.T., „synowi byłego premiera”. Miało to mieć miejsce w 2014 roku i jak zeznawał Marcin W., pieniądze włożył do reklamówki ze sklepu Biedronka, a miała to być „prowizja za zgodę” ówczesnych władz na transakcję dotyczącą sprowadzania węgla z Rosji.

Michał Tusk oświadczył, że to „totalne bzdury”, że nie poznał Marka Falenty ani Marcina W. i nigdy też nie był przesłuchiwany w tej sprawie. Wskazał też, że prokuratura protokoły z tymi zeznaniami ma „od lat”.

lena

Źródło:

Polska Agencja Prasowa
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ostatnia droga Franciszka. Papież spoczął w ukochanej bazylice

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl