W minioną sobotę wózek z 3,5-miesięcznym dzieckiem stoczył się do kanału portowego w Ustce, uderzył w położony niżej kamienny próg i wpadł do wody. Stało się to podczas spaceru, gdy rodzice na chwilę puścili rączkę wózka. W tym miejscu falochrony nie ma barierek.
Dziecku na ratunek rzucił się 55-letni słupszczanin Dariusz Przybysz, który wyciągnął tonąca dziewczynkę. Nie dawała znaków życia. Reanimacją niemowlęcia szybko zajęli się ratownicy, którzy akurat pracowali po drugiej stronie kanału przy obstawie regat żeglarskich i podpłynęli skuterami. W czasie reanimacji dziewczynka na chwilę odzyskała oddech, potem znów przestała oddychać.
Oliwka, która do Ustki przyjechała z rodzicami z Krakowa, trafiła do szpitala w Słupsku, a stąd przewieziono ją do Gdańska. Została wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej. W ubiegłym tygodniu lekarze oceniali jej stan jako ciężki.
- Dziś otrzymałam wiadomość, że dziecko odłączono od respiratora i dziewczynka sama oddycha. Nadal jednak jest w stanie śpiączki farmakologicznej - informuje Katarzyna Brożek, rzeczniczka prasowa szpitala Copernicus w Gdańsku.
Zobacz także:
Pan Dariusz który ratował Oliwkę, nagrodzony przez miasto
Dramat w Ustce. To on ratował niemowlę [rozmowa]
Zobacz także: Dariusz Przybysz o wyciągnął 3,5 miesięczne dziecko z kanału portowego w Ustce