- Sprawiliśmy, że nasze rodziny są z nas dumne. Daliśmy radość kibicom w całej Polsce i to uczucie pozostanie w nas do końca życia. Nadal nie mogę uwierzyć w to, czego dokonaliśmy podczas tego EuroBasketu. Wygraliśmy mecz ze Słowenią, mamy kolejne spotkania w Berlinie przed sobą i na tym się teraz skupiamy - mówił po meczu w Mercedes Benz Arena w Berlinie 35-letni koszykarz.
W środę naturalizowany Amerykanin grał 34 minuty i zdobył dla biało-czerwonych 16 punktów, będąc drugim strzelcem zespołu. Miał także sześć zbiórek, cztery asysty, trzy przechwyty, blok i stratę.
Po popisowej grze w dwóch pierwszych kwartach podopieczni trenera Igora Milicica prowadzili do przerwy 58:39. W całej swojej historii swych startów w mistrzostwach Europy reprezentacja Polski tylko raz zdobyła więcej punktów w pierwszej połowie - 65 w spotkaniu z Anglią w 1955 roku i raz uzyskała tyle samo - z Hiszpanią w 1985.
- Zaczęliśmy mecz z niesamowitą energią i to nas poniosło do wygranej. Każdy w tej ekipie dołożył cegiełkę do tego sukcesu - zauważył weteran zespołu.
Zanim doszło do sukcesu Słoweńcy, z czołowym graczem ligi NBA Luką Doncicem i MVP poprzednich mistrzostw Europy Goranem Dragicem, niesamowitym zrywem w trzeciej i na początku czwartej kwarty odrobili straty i sami wyszli na pięciopunktowe prowadzenie (73:68).
- To jest koszykówka. Spodziewaliśmy się ich zrywu, mają przecież znakomitych zawodników. Najważniejsze, że skorygowaliśmy nasz sposób gry w ataku i odzyskaliśmy prowadzenie - skomentował Slaughter.
Pierwszoplanową postacią na parkiecie był tego pamiętnego dla polskiej koszykówki wieczoru Mateusz Ponitka. Jako trzeci zawodnik w historii Eurobasketu uzyskał triple-double – 26 pkt, 16 zbiórek, 10 asyst. Wcześniej uczynili to Chorwat Toni Kukoc w 1995 roku i Rumun Andrei Mandache w 2017.
W środę kapitan polskiego zespołu rozegrał swój 143. mecz w barwach narodowych i przekroczył granicę 1500 zdobytych punktów – ma ich teraz 1522. Szczególnie w pierwszej połowie przyćmił gwiazdora NBA z Dallas Mavericks Doncica. Po 20 minutach miał 16 pkt oraz po siedem zbiórek i asyst, podczas gdy lider Słoweńców - odpowiednio - dziewięć i po cztery. W całym spotkaniu Doncic zanotował 14 pkt, 11 zb. i siedem asyst. Opuścił boisko po piątym faulu na... atakującym kosz Ponitce.
- Mateusz, nasz kapitan, zasługuje na wielki respekt. Ciągnie drużynę w trudnych momentach, wskazuje drogę kolegom - podkreślił popularny "Antek".
Sam był obok Ponitki także ważnym zawodnikiem zespołu. Radził sobie z naciskiem rywali na graczu wyprowadzający piłkę. W trudnych momentach zdobywał punkty na różne sposoby. W jednej z akcji w obronie zablokował Doncica. Po jego celnym rzucie z faulem i dodatkowym wolnym w połowie ostatniej kwarty drużyna odzyskała prowadzenie (76:74) i nie oddała go już do końca.
- Wywierano na mnie wielką presję na parkiecie. Blazic starał się utrudniać mi grę. Byłem zły na całą sytuację, że Słoweńcom tak szybko udało się odrobić straty. Nie mogliśmy pozwolić, żeby w taki sposób odebrali nam zwycięstwo - przyznał.
W tegorocznym Eurobaskecie Slaughter zdobył dla biało-czerwonych równo 100 punktów. W całej reprezentacyjnej karierze rozegrał 84 spotkania i uzyskał 993 pkt. Tysiąc na horyzoncie.
W półfinale Polska zmierzy się w piątek z wicemistrzem olimpijskim, reprezentacją Francji, kraju w którym A.J. spędził kilka lat zawodowej kariery, reprezentując barwy różnych klubów.
- W tym spotkaniu też nie będziemy faworytem, ale naszym atutem będzie strona mentalna. Wygrana ze Słowenią dała nam wiarę w nasze umiejętności. Pokonaliśmy faworyta, obrońcę tytułu. Taką samą odpowiedź możemy dać Francuzom. Nie mamy nic do stracenia. Tylko nadal musimy być zespołem. Znam trenerów i zawodników reprezentacji +Trójkolorowych". Andrew Albicy to mój i Olka Balcerowskiego kolega w CB Gran Canaria, z Theo Maledonem grałem w ASVEL Lyon-Villeurbanne, a z Rudym Gobertem w Cholet. Mam też dobre stosunki z innymi zawodnikami. Chociażby tego powodu będzie to ciekawy mecz - zaznaczył.
Rozmowy dziennikarzy z koszykarzami reprezentacji Polski trwały w środowy wieczór bardzo długo. Jednego z ostatnich wywiadów dla zagranicznej telewizji A.J. Slaughter udzielał, trzymając na ręku urodzonego w lutym synka. Rodzinne świętowanie sukcesów to w tym Eurobaskecie tradycja. Dzień wcześniej podobnie cieszył się po wygranym meczu Niemiec z Grecją rozgrywający ekipy gospodarzy Dennis Schroeder, bawiąc się po meczu na głównym parkiecie z dwójką swoich maluchów.
W serii ćwierćfinałowej najbardziej cieszyli się po niespodziewanych sukcesach swoich drużyn kibice Niemiec i Polski. Niewykluczone, że te ekipy spotkają się w finale... (PAP)
