- Jak to jest być żoną znanego sportowca? Same przyjemności, czy może też trochę kłopotów?
- Jestem żoną Kamila, a że jest sławnym sportowcem, to jest tak „przy okazji”. Fajnie być jego żoną.
- Czy mąż pomaga w domu, czy też jest zwolniony ze wszystkich obowiązków?
- Pewnie, że pomaga, ostatnio pojechał po choinkę. Co prawda ja wnosiłam ją do domu, ale to on kupował. Razem ją ubieraliśmy. Od kuchni trzyma się z daleka, ale inne prace wykonuje.
- W domu rozmawiacie o sporcie, czy unikacie tego?
- Nie dałoby się pominąć tego tematu. Sport jest częścią życia Kamila i mojego. Rozmawiamy, i to sporo.
- Po konkursie dzwonicie do siebie? Kto pierwszy wykonuje telefon?
- Nie ma reguły. Każdego dnia po zawodach, najczęściej już wieczorem, długo rozmawiamy.
- Poznała Pani Kamila na zawodach w Planicy. Czy nadal jeździ Pani na konkursy z jego udziałem?
- Tradycyjnie do Planicy i na konkursy w Polsce. Nie ma czasu, by jeździć na wszystkie zawody.
- Ale na igrzyskach w Soczi Pani była?
- Tak, to było coś wspaniałego. Chciałabym nadal towarzyszyć Kamilowi w najważniejszych zawodach, dlatego wybieram się na lutowe mistrzostwa świata do Lahti.
- Założyła Pani z mężem w Zakopanem klub narciarski Eve-nement. To była dobra decyzja?
- Tak. Działamy już dwa lata. Pod opieką mamy 18 chłopców i dwie dziewczynki. Wkrótce organizujemy im zawody na maleńkiej Krokwi.
- Kamil widzi wśród nich swoich następców?
- Tak. Ale na razie chodzi o to, aby dzieci się spokojnie rozwijały, a nie nakręcały na wyniki. To jest przede wszystkim integracja, pasja, przygoda, rozwijanie ich zainteresowań.
- Pani pasją była fotografia, miała Pani kilka wystaw.
- Gdy tylko mam wolny czas, to sięgam po aparat. Ale tego czasu nie jest za wiele. Myślę o nowych wystawach, coś tam w głowie się rodzi, lecz w tej chwili mam inne obowiązki.
- Kiedy wprowadzicie się do nowego domu w Zębie?
- Niestety, budowa trochę się przedłuża. Mamy nadzieję, że to się stanie najpóźniej pod koniec przyszłego roku.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska