- Mogłam go uderzyć ręką, ale nie używałam noża. Pan Waldemar sam zaproponował, że da mi pieniądze, jeśli odwołam interwencję policji - wyjaśniała przed Sądem Okręgowym w Białymstoku Anna K. Przyznaje, że w dniu zdarzenia była mocno nietrzeźwa. Zasłania się niepamięcią. - Musiało dojść do jakiejś kłótni. Pan Waldemar nie chciał, żeby dzwoniła na policję, bo miał konflikt z prawem.
W czwartek ruszył proces w tej sprawie.
- Ania nigdy nie była agresywna. Odpychała go, bo się przystawiał. Jak się rozstawaliśmy, wyglądał normalnie. Może potem sam sobie coś zrobił, a nóż wymyślił, bo wstydził się przyznać, że dostał od dziewczyny - dodał oskarżony Tomasz P., partner 35-latki.
Białystok. Kobieta napadła na 4-letnią dziewczynkę. Zabrała dziecku... 5 złotych
Oboje zostali do sądu doprowadzeni z aresztu. Przebywają tam od jesieni zeszłego roku, kiedy dzień po zdarzeniu przyszła po nich policja i zakuła w kajdanki. W październiku 2019 r. para wynajęła pokój w hotelu w podbiałostockich Fastach. Zawarli bliższą znajomość z innym gościem z Pułtuska. Spotykali się u oskarżonych w pokoju i pili alkohol. Tak było przez dwa dni. 16 października znów doszło do spotkania. Na stole leżał pozostawiony po śniadaniu nóż. Jak ustaliła prokuratura, właśnie nim mieli grozić oskarżeni współbiesiadnikowi.
Białystok. Sprawcy usiłowania rozboju zatrzymani. Poszło o e-papierosa [ZDJĘCIA]
Anna K. miała zamknąć drzwi i zagrodzić przejście krzesłem, potem uderzać pokrzywdzonego rękami i pięścią w głowę. Ten dał napastnikom 750 złotych, a potem razem z nimi udał się na parking do samochodu, gdzie miał schowaną resztę gotówki. Przekazał kolejne 2 tys. zł oskarżonym. Ci poszli na zakupy na stację benzynową. Wracając okazało się, że zapomnieli kluczy do drzwi zewnętrznych do hotelu. Tomasz P. wybił cegłą szybę. Dlatego, prócz rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia (grozi za to od 3 do kilkunastu lat więzienia), odpowiada również za zniszczenie mienia. I tylko do tego zarzutu przyznaje się 35-latek.
- Dużą rolę odegrał alkohol. Przejął władzę nad nami - tłumaczył się P. Konsekwentnie twierdzi, że pokrzywdzony dobrowolnie przekazał gotówkę. Ten nie pojawił się na rozprawie.
