Ferie w jednym czasie - niepokój w ośrodkach narciarskich
Podczas konferencji prasowej w sobotę 21 listopada premier Mateusz Morawiecki poinformował, że szkoły pozostaną zamknięte do 24 grudnia. Szef rządu dodał także, że od 4 do 17 stycznia będą ferie zimowe dla wszystkich. O tym, czy i kiedy uczniowie będą mogli wrócić do szkół, dowiemy się prawdopodobnie jeszcze przed świętami. Wtedy mają zapaść kolejne decyzje w tej sprawie.
- Ferie będą skumulowane w jednym okresie między początkiem stycznia, między 3 a 17-18 stycznia. Do tej pory ferie były rozłożone, by ruch w gospodarce był większy. Jednak w 2021 r. muszą być skumulowane, by ten ruch był jak najmniejszy - poinformował premier Morawiecki na konferencji.
- Nie wygląda to dobrze, to jest mało powiedziane. Bardzo się niepokoję - tak burmistrz Wisły Tomasz Bujok komentuje wystąpienie premiera.
Dodaje, że jak na razie jest wiele niewiadomych: czy hotele będą mogły funkcjonować? czy ferie będą w totalnym zamknięciu jak wiosną czy nie? Co z wyciągami narciarskimi?
- Dla nas jest mnóstwo niewiadomych. Nie wiem, co mamy robić. Trzeba zachować spokój, bo dotyka to wszystkich - stwierdził burmistrz Bujok.
Właściciele ośrodków narciarskich w Beskidach zapowiedź szefa rządu przyjęli - delikatnie mówiąc - z dużym zdumieniem i wielkim niepokojem o przyszłość.
- To fatalna informacja dla branży narciarskiej, bo odpadną nam goście hotelowi, którzy zapełniali Szczyrk przez cały okres ferii. Liczyliśmy nawet na to, że ferie zostaną wydłużone, żeby gości rozłożyć, żeby były mniejsze kolejki. Muszę na spokojnie przesłuchać tą wypowiedź, a tak na gorąco komentując to trzeba powiedzieć, że jest to zła informacja dla całej branży narciarskiej i turystycznej - stwierdził Michał Słowioczek, rzecznik prasowy kompleksu Szczyrk Mountain Resort, gdzie przygotowania do sezonu zimowego, jakby miał się odbyć w normalnych warunkach, idą pełną parą.
Kumulacja turystów. Już to przerabialiśmy w PRL-u
Władysław Sanecki zwraca uwagę, że organizowanie ferii w jednym czasie przerabiano już za PRL-u.
- Wiemy, jak to wyglądało. Wszystkie domy wczasowe i wyciągi pękały w szwach, a w pozostałym czasie była pustka. To jak oni chcą z tą pandemią walczyć? Jak ma wyglądać dystans społeczny? To coś wyjątkowo głupiego. Niezrozumiałe dla mnie. Dla mnie to nie ma żadnego uzasadnienia. Niech to ktoś uzasadni czemu tak, a nie inaczej - komentuje decyzję rządu Władysław Sanecki.
Dodaje, że skumulowanie ferii w jednym czasie dla branży narciarskiej oznacza klęskę. - Dwa tygodnie sezonu narciarskiego i co dalej? Sezon narciarski trwał u nas półtora miesiąca. Zaczynał się w połowie stycznia i kończy pod koniec lutego. Po feriach frekwencja była znacznie, znacznie niższa. Natomiast to umożliwiało wypoczynek, stosowanie w miarę umiarkowanych cen. Jeśli wyciągi miałyby działać tylko przez dwa tygodnie, to każdy, żeby się utrzymać, będzie musiał zarobić, bo trzeba naśnieżyć stok, oświetlić - mówi współwłaściciel Nowej Osady. - Myślałem, że będą wydłużać ferie, żeby nie trwały sześć a dwanaście tygodni. Dla mnie to zupełnie niezrozumiała decyzja - podkreśla Władysław Sanecki.
Decyzji władz nie rozumieją także właściciele bazy noclegowej w Beskidach.
- Komentując na gorąco, bo konferencja była przed godziną: bardzo dziwne pomysły, bo jak można kumulować wszystkich w jednym terminie? Przecież w jednym okresie we wszystkich kurortach wypoczynkowych będzie tłum ludzi. Trzeba zadać pytanie: co ci doradzcy, co autor ma na myśli podejmując taką decyzję, by kumulować wszystkich w jednym terminie. Totalnie niezrozumiała decyzja, a dla hotelarstwa oznaczająca, że nie będzie się tego dało przerobić w jednym czasie. To dla nas przerażająca perspektywa, zwłaszcza że nie ma żadnej konkretnej informacji na temat pomocy dla branży - mówi Rafał Skurzok, właściciel ośrodka wypoczynkowego Krokus w Wiśle.
Bądź na bieżąco i obserwuj
