Zmagania na torze Silverstone
Silverstone, jedna z najbardziej prestiżowych rund w kalendarzu Formuły 1, była świadkiem kolejnych zmagań najlepszych kierowców świata. Wśród nich Charles Leclerc z Ferrari, który jednak nie mógł być zadowolony ze swojego występu. Został sklasyfikowany na 14. pozycji, tracąc aż jedno okrążenie do zwycięzcy - Lewisa Hamiltona z zespołu Mercedes. Tak duże straty nie tylko wpłynęły na pozycję Leclerca w klasyfikacji sezonu, gdzie na półmetku znajduje się na trzecim miejscu ze stratą ponad 100 punktów do lidera Maxa Verstappena z Red Bulla, ale również rzuciły cień na dalsze perspektywy Ferrari w tym sezonie.
Ferrari bez widocznych postępów
Po Grand Prix w Monako, gdzie na najwyższym stopniu podium stanął Monakijczyk, a drugi z kierowców włoskiego teamu Hiszpan Carlos Sainz Jr., był trzeci oczekiwania wobec Ferrari były wysokie. Niestety, jak zauważył Charles Leclerc, od tego czasu zespół nie poczynił żadnych widocznych postępów. Co więcej, rywale tacy jak Mercedes czy McLaren wydają się coraz bardziej odjeżdżaće, co budzi zaniepokojenie nie tylko wśród kierowców, ale i fanów Scuderii.
Atmosfera wokół zespołu z Maranello nie jest najlepsza, a kierownictwu zarzuca się brak stanowczych działań, które mogłyby przyciągnąć do Ferrari takie postacie jak inżynier Adrian Newey. Ten, znany ze swoich sukcesów w Formule 1, podczas Grand Prix Wielkiej Brytanii odwiedził siedzibę McLarena, co mogło być sygnałem dla Ferrari o konieczności podjęcia bardziej zdecydowanych kroków.
Zmiany personalne i nadzieje na poprawę
Sytuacja w Ferrari jest dynamiczna również poza torami wyścigowymi. Enrico Cardile, dotychczasowy dyrektor techniczny obszaru podwozia, złożył rezygnację ze swojego stanowiska po 19 latach pracy w Maranello. Jego decyzja o przejściu do Aston Martina jest kolejnym sygnałem, że w Ferrari potrzebne są zmiany, jeśli zespół ma wrócić na ścieżkę sukcesów.
Silverstone raz jeszcze uwydatniło problemy techniczne Ferrari, zwłaszcza związane z podwoziem i zawieszeniem, które utrudniają kierowcom pokonywanie zakrętów przy wysokich prędkościach. Mimo to, szef Scuderii, Fred Vasseur, wyraził ostrożny optymizm co do przyszłości:
– Myślę, że w ten weekend zrobiliśmy krok do przodu, przynajmniej z technicznego punktu widzenia.
Dodał również, że technicy mają już jasny obraz sytuacji i zapowiada, że za trzy tygodnie, na Hungaroringu, bolid Ferrari będzie już poprawiony. Te słowa mogą dawać nadzieję kibicom na lepsze wyniki w nadchodzących wyścigach, choć walka z rywalami może być bardzo długa i wyboista.
(PAP)
