Filip Marchwiński nie dograł meczu Lech - Żalgiris
Lech zawdzięcza Marchwińskiemu zwycięstwo w Gliwicach. Z Piastem młodzieżowiec zdobył obie bramki. Dziś zespół jeszcze w pierwszej połowie strzelił o gola więcej, ale Marchewa w żadnej z tych akcji nie odegrał kluczowej roli.
Gdy zbliżała się 45 minuta, Marchwiński opuścił murawę. Zrobił to o własnych siłach, ale na jego twarzy wypisany był grymas. Na razie trudno spekulować, czy to coś poważnego.
Być może tą roszadą sztab medyczny Lecha w porozumieniu z trenerem Johnem van den Bromem po prostu chciał dmuchać na zimne. Mecz dobrze się układał, więc dalsza obecność Marchwińskiego wydawała się zbyteczna.
- To wygląda na prewencyjną zmianę - spekulowali na gorąco komentatorzy meczu w TVP Sport, czyli Maciej Iwański i Łukasz Tralka znający takie zdarzenia z długoletniej kariery.
W miejsce Marchwińskiego wszedł Jesper Karlstroem. Chwilę po zmianie na 3:0 podwyższył Radosław Murawski. Drugi z środkowych pomocników uderzył mocno z dystansu.
- Na szczęście to nie jest nic poważnego - zapewnił po meczu trener John van den Brom i dodał: - Po konsultacji z fizjoterapeutami, stwierdziliśmy, że zdejmiemy go przed przerwą. Nie wydaje się to być nic poważnego i powinien być gotowy na niedziele, jednak to będziemy wiedzieć po dokładnych badaniach.
Wczoraj Marchwiński przedłużył kontrakt z Lechem do czerwca 2025 roku.
LIGA KONFERENCJI w GOL24
MEMY o meczu Ordabasy Szymkent - Legia Warszawa. Nie ma już ...
