Piłkarze Legii Warszawa i Pogoni Szczecin nie mieli żadnych kłopotów z awansem do finału Pucharu Polski. Na początku kwietnia podopieczni portugalskiego trenera Goncalo Feio pokonali na Stadionie Śląskim pierwszoligowy Ruch Chorzów aż 5:0, a druzyna Roberta Kolendowicza wygrała na wyjeździe z Puszczą Niepołomice 3:0. Dzisiejszy mecz zapowiada się znacznie ciekawiej.
Dla legionistów to najpewniej ostatnia szansa na uratowanie sezonu, bowiem w ekstraklasie zajmują dopiero piąte miejsce, a dla "Portowców", czwartych w ligowej tabeli - okazja do wywalczenia pierwszego w historii trofeum.
Klub z Łazienkowskiej to absolutny rekordzista Pucharu Polski, w którym triumfował aż 20-krotnie. Ostatni raz w 2023 roku, a w finale wystąpi już po raz 27.
Pogoń w decydującym meczu krajowego pucharu grała dotychczas czterokrotnie, lecz za każdym razem bez powodzenia, między innymi uległa po dogrywce Legii 0:1 w 1981 roku w Kaliszu. W piątek szczecińska drużyna stanie przed szansą rehabilitacji za ubiegłoroczną porażkę w finale 1:2 po dogrywce z pierwszoligową Wisłą Kraków, co było wielką niespodzianką.
Przed meczem, który poprowadzi sędzia Szymon Marciniak, tradycyjnie zostanie odegrany hymn państwowy, a po zakończeniu nastąpi dekoracja. W przeszłości nagrody wręczano na trybunie honorowej, ale od kilku lat ceremonia odbywa się na płycie boiska.
Polski Związek Piłki Nożnej już 10 kwietnia poinformował, że wszystkie bilety na finał zostały wyprzedane.
Pula nagród w rozgrywkach o Puchar Polski wynosi 10 milionów złotych, z czego połowa przypadnie zwycięzcy.(PAP)
