Policja i władze przygotowują się na najgorszy scenariusz przed zapowiadanymi na sobotę kolejnymi demonstracjami żółtych kamizelek. Władze mobilizują służby, w tym 8 tys. policjantów. To będzie już 5. weekend ogólnonarodowych protestów. Służby spodziewają się kolejnych brutalnych zamieszek, palenia samochodów i wybijania szyb w restauracjach i witrynach sklepowych.
Protestu akt V
To akt V ruchu protestu przeciwko francuskiemu establishmentowi i prezydentowi Macronowi, jak nazywają swój protest żółte kamizelki. Sklepikarze i restauratorzy w Paryżu zasłaniają swoje witryny drewnianymi dyktami. 15 organizacji lewicowych zaapelowało w piątek do przyłączenia się do sobotnich protestów. We wspólnym komunikacie żądają od władz m.in. „sprawiedliwości podatkowej, demokracji i międzynarodowej solidarności społecznej”.
Podgrzewanie nastrojów
- Żółte kamizelki nie wykazują rozsądku i gotowości do rozmów z władzami w sytuacji zagrożenia terroryzmem- mówił w piątek rzecznik rządu Benjamin Griveaux po tym, jak minister spraw wewnętrznych Christophe Castaner zaapelował o zaprzestanie protestów w związku z mobilizacją służb po czwartkowej akcji unieszkodliwienia zamachowca w Strasburgu. Sprawca, 29--letni Cherif Chekatt, został wprawdzie zastrzelony, ale 7 jego bliskich znajduje się obecnie pod obserwacją policji. Służby wzmocniły również obserwacje 20 tys. podejrzanych o radykalizm i terroryzm, którym założono tzw. teczki S (od securite, czyli bezpieczeństwo). To oznacza ogromną mobilizację służb. Emmanuel Macron miał w piątek przyjechać do Strasburga, aby oddać hołd ofiarom i spotkać się ze służbami. Francuski prezyden wcześniej opuścił z tego powodu szczyt Rady Europejskiej w Brukseli. Prawica oskarża administrację Macrona o pobłażliwość w zwalczaniu terroryzmu. Zastrzelony Chekatt był znany policji i wielokrotnie skazany za napady i kradzieże.
Opozycja, w tym Marine Le Pen, ostro skrytykowała rząd za instrumentalne traktowanie zamachu i łączenie go z protestami żółtych kamizelek. - Rządząca partia LERM próbuje uciszyć ruch protestu ubożejących Francuzów - mówił z kolei Jean-Luc Melenchon z lewicowej Francji Niepokornej.
W piątek strajkowała również główna centrala związkowa CGT, popierając ruch protestu żółtych kamizelek. Do związkowców dołączyło ponad 4 tys. licealistów protestujących przeciwko brutalności policji. Młodzież blokowała ulice. Do starć z policją dochodziło wczoraj w Wersalu, Creteil, Montpellier oraz w Marsylii. Policja i służby krytykowane są również przez stowarzyszenia dziennikarzy. 4 reporterów relacjonujących demonstracje żółtych kamizelek w zeszłym tygodniu zostało poważnie poszkodowanych przez policjantów.
Mobilizacja w sieci
Manifestanci skrzykują się w serwisach internetowych. Żądają dymisji prezydenta Macrona. Na Facebooku ponad 25 tys. internautów deklaruje uczestnictwo w demonstracjach w alei Champs-Elysees w centrum Paryża. Strona „Macron podaj się do dymisji” ma ponad 66 tys. polubień, na innych platformach nawołujących do jutrzejszych starć z władzami kolejne kilkadziesiąt tysięcy internautów zapowiada przyjazd do stolicy.
Po niemal czterech tygodniach milczenia Macron w orędziu ogłosił wielką debatę narodową, jak rozwiązać kryzys państwa. Prezydent zaproponował 5 tematów do dyskusji: transformacja ekologiczna, podatki i usługi społeczne, organizacja państwa oraz imigracja w czasach globalizacji i problemów na rynku pracy. Macron zapytał również naród, co w dzisiejszych czasach znaczy być obywatelem.
Opozycja natychmiast skrytykowała prezydenta za łączenie tematu imigracji z protestami i zamachem terrorystycznym. - To może prowadzić do kolejnych niepokojów społecznych - ogłosili politycy konserwatywnej partii republikańskiej.
W sondażu instytutu Odoxa 57 proc. Francuzów uznało, że działania prezydenta są nieskuteczne, a 75 proc. ankietowanych popiera protesty żółtych kamizelek.
Macron zrezygnował z wprowadzenia opłaty paliwowej, która była bezpośrednią przyczyną wybuchu zamieszek we Francji. Nie będzie również podniesienia składek na ubezpieczenia społeczne. Manifestanci uważają, że to wciąż zbyt mało, aby przeciwdziałać nierównościom społecznym i biedzie. Żółte kamizelki chcą dymisji rządu i prezydenta.
POLECAMY:
