Pierwszy medal w Pekinie
Polki, występujące w składzie: Natalia Maliszewska, Kamila Stormowska, Nikola Mazur i Gabriela Topolska, w finałowym wyścigu sztafety na dystansie 3000 m do końca walczyły nawet o złoto, jednak ostatecznie zakończyły rywalizację na drugim miejscu, za Kanadyjkami. To pierwszy medal Biało-Czerwonych w Pekinie i pierwszy w historii kobiecej sztafety w mistrzostwach świata. W sumie na swoim koncie Polska ma obecnie trzy krążki - w 2018 roku Maliszewska została wicemistrzynią globu na dystansie 500 m., a w 2024 roku męska sztafeta wywalczyła brąz.
- Wierzyłyśmy od początku w ten sukces. Do Pekinu przyjechałyśmy po medal i cały sezon do niego dążyłyśmy. Miałyśmy w jego przekroju kilka gorszych biegów, z których wyciągnęłyśmy lekcję. W Dreźnie zdobyłyśmy pierwszy medal mistrzostw Europy, więc zmierzałyśmy krok po kroku też do krążka w mistrzostwach świata. W tym roku to my go wywalczyłyśmy, a nie chłopaki, ale wierzę, że nasza kadra zdobędzie jeszcze krążek w sztafecie mieszanej. Mamy w niej naprawdę ogromny potencjał, nawet na wygraną - podkreśliła Mazur, cytowana w komunikacje prasowym Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego.
Urodzinowy prezent Topolskiej
Sztafeta mieszana, w której oprócz Maliszewskiej i Stormowskiej startują także Michał Niewiński i Diane Sellier, w sobotę była druga w swoim półfinale, zaledwie o 0,061 s przegrywając z Kanadą. Taki rezultat zapewnił Biało-Czerwonym start w niedzielnym finale, dzięki czemu już są pewni, że zajmą miejsce w najlepszej czwórce globu.
Sobota była wyjątkowym dniem szczególnie dla Topolskiej, która tego dnia obchodziła 24. urodziny.
- Po raz ostatni tak szczęśliwa w urodziny byłam jeszcze w dzieciństwie. To najlepszy prezent, jaki sobie mogłam wymarzyć i sprawiłam go sobie wspólnie z moimi koleżankami z drużyny. Naprawdę ostatnio zaczęłyśmy wierzyć w naszą sztafetę, co było widać też po mistrzostwach Europy. Pojechałyśmy w Pekinie naprawdę dobrze. Jestem bardzo dumna i zadowolona - przyznała solenizantka.
Komplementów swoim podopiecznym nie szczędziła trenerka kadry.
- Zaczęliśmy te mistrzostwa bardzo udanie w zasadzie już w piątek, a w sobotę tylko przypieczętowaliśmy te świetne wyniki. Dziewczyny świetnie pojechały półfinał sztafety, a w finale do końca były w walce o złoto. Dla nas, trenerów, jest to uwieńczenie siedmioletniej pracy z tą grupą. Zawsze mówiliśmy, że jedziemy po doświadczenie, a teraz zdobywamy już medale. Czuć też, że dziewczyny mają ducha drużyny i chcą wygrywać. To wspaniałe uczucie – powiedziała Urszula Kamińska, która razem z Gregorym Durandem prowadzi polską reprezentację short tracku.
W niedzielę zakończenie rywalizacji w Pekinie. Odbędą się m.in. finały sztafety mieszanej oraz rywalizacji kobiet na 500 m i mężczyzn na 1000 m.
