– Sytuacja tej branży jest dramatyczna. Ze wszystkich objętych lockdownem najgorsza – mówi Małgorzata Marczulewska, prezes szczecińskiej Grupy AVERTO, która zajmuje się windykacją. – Przedsiębiorcy prowadzący działalność gastronomiczną są początkiem łańcucha długów, na który składają się także dostawcy, producenci żywności czy podmioty obsługujące lokale.
Restauracje notują spadki przychodów rzędu 80-90 proc.
Gastronomia znajduje się na czele branż, które najboleśniej odczuwają skutki lockdownu. Restauracje są nieczynne od 24 października. Wiele lokali bardzo boleśnie odczuło wiosenne zawieszenie, zamknięcie jesienią uruchomiło spiralę zadłużenia, która doprowadziła do bankructwa wiele firm.
- Gastronomia, hotelarstwo oraz budownictwo to panteon branż, wobec których najczęściej dochodzi do windykacji. Gastronomia to gospodarcza sieć połączeń. Jeżeli w złej kondycji jest restauracja to pieniędzy nie dostają także dostawcy, producenci, firmy leasingowe. Spirala zadłużenia w tej branży kręci się jak świder i nic nie wskazuje na to, by najbliższe miesiące przyniosły jakąkolwiek poprawę – mówi Małgorzata Marczulewska.
ZOBACZ TEŻ:
– Najpoważniejsze problemy mają lokale luksusowe, które oferują dobrej jakości jedzenie z drogich produktów - dodaje prezeska. - Te firmy nie mogą pozwolić sobie na serwowanie np. owoców morza z dowozem, bo to jest ubytek na jakości, którego konsumenci nie wybaczą. Prowadzimy obecnie kilkadziesiąt postępowań windykacyjnych wobec kawiarni i restauracji. To były zwykle lokale, które dobrze lub bardzo dobrze radziły sobie poza pandemią. Nie znam branży, która mogłaby nie generować przychodów przez cztery miesiące i dobrze działać. Spadki w tej branży sięgają 80-90 proc. Jakoś radzą sobie fast foody, obiady domowe i lokale z pizzą. To jest jednak kwestia nie jakości, ale prostej obsługi tych dań i możliwości formułowania oferty na wynos.
Liczba windykacji wzrosła o 500 proc.
Na koniec roku 2020 szacowane długi branży gastronomicznej sięgały 281 milionów złotych. Teraz ta kwota może przekraczać już grubo ponad 300 milionów złotych.
Ostatnie informacje pokazują, że nawet co piąta restauracja może nie przetrwać dalszych obostrzeń.
– Sytuacja restauratorów jest dramatyczna. Jestem pewna, że fala bankructw jest tutaj absolutnie nie do zatrzymania. W samym Szczecinie widzimy prawdziwy pogrom znikających restauracji i kawiarni. Nie ma tygodnia bez informacji, że ktoś zakończył działalność – mówi Małgorzata Marczulewska. - Zadłużenie rośnie, a restauratorzy nie mogą liczyć na pomoc.
Liczba windykacji wobec restauratorów w porównaniu z rokiem 2019 wzrosła o ponad 500 proc. Wcześniej takich spraw było kilkanaście rocznie. Teraz kilkaset.
ZOBACZ TEŻ: Polska gastronomia umiera. Tysiące osób straci pracę
Trudną sytuację mają również pracownicy gastronomii
- Tysiące osób straciło pracę lub etaty - twierdzi prezeska. - W wielu restauracjach pozostała tylko podstawowa obsada i to na najniższych wynagrodzeniach. Frustracja jest gigantyczna. Nie zapominajmy, że składową pensji w restauracjach jest napiwek. Nie ma klientów to nie ma napiwków. To jest trudny czas nie tylko dla restauratorów, ale i pracowników gastronomii.
CZYTAJ TEŻ:
ZOBACZ TAKŻE:
Kiedyś ulubione lokale, dziś już tylko wspomnienia. Tych res...
CZYTAJ TEŻ:
Nowe restauracje w Szczecinie. Te lokale otworzyły się podcz...
Bądź na bieżąco i obserwuj:
