Śledczy skierowali właśnie w tej sprawie akt oskarżenia. Wydarzenia, które stały się przedmiotem śledztwa, rozegrały się natomiast 18 maja 2016 r. w jednym z mieszkań na terenie Gdańska.
- Akt oskarżenia dotyczy lekarza, który jako kierownik Zespołu Ratownictwa Medycznego, w ramach wezwanej do domu chorego karetki pogotowia ratunkowego, nie podjął decyzji o natychmiastowym transporcie chorego do szpitala - mówi prok. Maciej Załęski, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Gdańsku. - I to pomimo stwierdzonego u pacjenta znacznego stopnia anemii, który wymagał niezwłocznego wyrównania poziomu hemoglobiny i podjęcia działań, w celu ustalenia przyczyny niedokrwistości - dodaje.
Prokuratura zakwalifikowała sprawę jako przestępstwo, za które grozi kara pozbawienia wolności do lat 5.
Śledczy z „regionalnej” informują, że zarzut sformułowany w toku śledztwa opierał się między innymi na treści opinii biegłych z Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie.
- Wskazali oni, że chorego bezwzględnie należało przewieźć do szpitala. Uznali jednocześnie, że brak podjęcia takiej decyzji przez lekarza był działaniem nieprawidłowym, skutkującym narażeniem pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - mówi prokurator Załęski.
Śledczy podają, że lekarz nie przyznał się do popełnienia zarzucanego przestępstwa. - Kwestionuje swoją winę. Prokurator zastosował środek zapobiegawczy w postaci zawieszenia wykonania zawodu - mówi prok. Załęski.
Przypomnijmy, sprawy dotyczące ewentualnych błędów medycznych, których efektem była śmierć pacjenta, toczą się na poziomie prokuratur regionalnych.
Chłopiec urodził się bez rąk i nóg - lekarze nie zauważyli tego na USG
POLECAMY NA DZIENNIKBALTYCKI.PL: