- To lekcja pokory i czas refleksji - mówi o swoim projekcie. Pomysł nie jest nowy. Narodził się w Stanach Zjednoczonych.

Fotografowie, którzy z dnia na dzień stracili możliwość wykonywania swojej pracy, postanowili uwieczniać na zdjęciach innych ludzi zamkniętych w domach i mieszkaniach.
Magda robi zdjęcia z bezpiecznej odległości. Bohaterowie ustawiają się na balkonie, w ogrodzie lub na schodach przed domem (stąd hasło akcji #TheFrontStepsProject - z ang. projekt na schodach wejściowych).
Jedni pozują w piżamach i dresach, inni w odświętnym stroju lub nawet sukni wieczorowej. W kadrze sporo się dzieje. Niesforne zwierzaki próbują wyswobodzić się z objęć, pojawiają się atrybuty codzienności: kubek kawy, ulubiona maskotka, taczka i grabie.

Wszystko jest uzgodnione wcześniej. Nie ma mowy o dłuższej rozmowie czy wchodzeniu do domu.
- Wiele z tych rodzin bardzo podziwiam. Widzę, w jak wymagającej znalazły się sytuacji. Np. rodzice wychodzą na balkon z piątką dzieci. Cały czas spędzają w mieszkaniu. Jestem pod wrażeniem, że dają sobie radę - mówi fotografka.
Dla bohaterów jej zdjęć, udział w projekcie to najczęściej miła odmiana w koronawirusowej codzienności.
- Magda podchodzi pod balkon i szeroko się uśmiecha. To może nic wielkiego, ale w tych ciężkich czasach nawet możliwość poznania nowej osoby czy wymienienia kilku uprzejmości jest ważna - uważa Aleksandra Grudzińska, studentka medycyny, pozująca do zdjęcia ze swoimi ukochanymi skrzypcami.

Przyznaje, że to właśnie dzięki muzycznej pasji czuje, że chce rano wstawać z łóżka. I nic sobie nie robi z odwołanych koncertów i występów. Teraz działa w sieci. - Ze znajomymi nagrywamy filmiki, dużo muzykujemy online. Futerał ze skrzypcami cały czas leży otwarty - mówi. I dodaje, że bardzo ucieszyła się, gdy Magda zaproponowała, by sportretować ją właśnie z ukochanym instrumentem. - Dzięki skrzypcom nie dopada mnie zwątpienie i nie mam czasu rozmyślać o sytuacji, w której się znaleźliśmy - mówi.

By nie zapomnieć, jak używa się aparatu
Fotografka zaznacza, że dzięki projektowi ma namiastkę normalnej pracy.
- Moje studio od połowy marca jest zamknięte. Stwierdziłam, że nie mogę zapomnieć, jak używa się aparatu - mówi z uśmiechem.

Projekt był skierowany przede wszystkim do mieszkańców Lublina. Zdarzyły się jednak też wizyty w sąsiednich powiatach.
- Spytałam nieśmiało, czy Magda mogłaby przyjechać też do nas. Mieszkamy około 40 kilometrów od Lublina. Mieliśmy szczęście, bo akurat musiała coś załatwić w pobliżu i wstąpiła do nas - mówi Katarzyna Miliszkiewicz z gminy Abramów.
- Zdjęcie wyszło piękne. Mamy zamiar je wydrukować i powiesić na ścianie. To będzie pamiątka z trudnych czasów - dodaje.
