Według prokuratury, ksiądz Grzegorz seksualnie wykorzystywał ministrantów w latach 2003-2009, gdy był wikarym w parafii na łódzkiej Retkini oraz w pierwszych miesiącach proboszczowania w Woli Zaradzyńskiej, gdzie zakładał parafię i budował kościół Najświętszej Maryi Panny Nieustającej Pomocy. Do Woli Zaradzyńskiej przyjeżdżali wówczas ministranci z Retkini.
Skandal wybuchł w połowie 2016 roku, gdy jeden ze skrzywdzonych chłopców wyjawił prawdę dorosłym. Chłopiec opowiedział o tym przed śmiercią (chorował na białaczkę). Proboszcz Grzegorz A. został wtedy nagle odwołany z parafii przez arcybiskupa (formalnie sam złożył rezygnację). Od tamtej pory nie odprawia mszy i nie prowadzi lekcji religii. Mieszkańcy Woli Zaradzyńskiej byli zszokowani nagłym odejściem księdza, bo przecież nie podał im przyczyny swoich przenosin. Od tego czasu Grzegorz A. miał przebywać w Domu Księzy Emerytów w Łodzi.
Widziany był jednak na terenie zakonu Sioóstr Karmelitanek Dzieciątka Jezus w Ksawerowie. Kuria zaprzecza jakoby 52-latek miał dostęp do przedszkola prowadzonego przez zakonnice.
– Wiadomo, że jako kapłan oczekujący na wyrok Stolicy Apostolskiej sporadycznie korzystał z prywatnej kaplicy zakonnej sióstr Karmelitanek w Ksawerowie. Kuria ma pewność, że ks. Grzegorz A. nigdy nie pojawił się na terenie przedszkola sióstr Karmelitanek w Ksawerowie – czytamy w komunikacie łódzkiej kurii.
Bulwersującą „działalność”księdza z Woli Zaradzyńskiej uwzględniła fundacja, która stworzyła mapę księży pedofilów.
Zobacz też:
