- Na początku miesiąca dostawałam zwykle 2913 zł za 26 godzin lekcji, a pod koniec miesiąca 1200 - 1300 zł za nadgodziny, zastępstwa i zajęcia dodatkowe. Pod koniec kwietnia za nadgodziny dostałam 582 zł, a teraz na konto wpłynęło mi 1298 wypłaty. Gdyby nie to, że akurat dostałam nagrodę jubileuszową, byłoby ciężko. Moje koleżanki, by przeżyć, muszą pożyczać pieniądze od rodziców – mówiła nam wczoraj polonistka z jednej z gorzowskich szkół średnich. Była jednym z tysięcy strajkujących nauczycieli. Właśnie dostają oni wypłatę.
- Nie możemy wypłacać pieniędzy za pracę za czas strajku – mówiła Jolanta Andrysiak-Walas z wydziału edukacji w Gorzowie.
- Tak mówi stanowisko lubuskiej Regionalnej Izby Obrachunkowej – wyjaśniał z kolei Andrzej Kunt, burmistrz Kostrzyna nad Odrą.
- Co miesiąc na wypłaty szło w naszej gminie 800 tys. zł, teraz poszło 406 tys. zł – dodawał Mateusz Feder, burmistrz Strzelec Krajeńskich.
- Musimy działać zgodnie z prawem – mówił natomiast Remigiusz Lorenz, burmistrz Międzyrzecza.
Samorządy – tak jest np. w Gorzowie i Strzelcach – dają nauczycielom możliwość odrobienia strat finansowych. Jeśli poprowadzą zajęcia dodatkowe, dostaną za nie pieniądze.
- Nie będziemy niczego odrabiać! – mówi Barbara Zajbert, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego w Gorzowie.
Więcej w papierowym wydaniu GL oraz na plus.gazetalubuska.pl w środę 8 maja.
Polecamy także:
Nauczyciele w Gorzowie są oburzeni porównaniem do faszystów
