SPIS TREŚCI
Sinisalu przypomniał, że w nocy 8 grudnia 2024 r. wybite zostały szyby w prywatnym samochodzie ministra spraw wewnętrznych Lauriego Läänemetsa. Według danych KaPo, w ataku brało udział 11 osób, a został on zorganizowany na zlecenie rosyjskiego GRU. Ten przypadek stał się jaskrawym przykładem tego, jak rosyjskie służby specjalne przeszły od presji informacyjnej do fizycznej przemocy.
Narwa jako punkt zapalny?
Tuż przed 9 maja, kiedy w Rosji obchodzony jest Dzień Zwycięstwa, w Narwie doszło do eskalacji napięcia. Po ogłoszeniu przez władze planów budowy w granicach miasta bazy wojskowej Sił Obronnych Estonii, burmistrz Narwy Katri Raik otrzymała groźby śmierci, a w centrum miasta zaatakowano inspektora ds. ochrony obiektów dziedzictwa kulturowego. Zarzucono mu fałszowanie historii.
Niemniej jednak Sinisalu uważa, że sytuacja w Narwie nie wymknie się w najbliższym czasie spod kontroli. Podkreślił, że nie widzi w tych incydentach oznak systemowego zagrożenia. Według niego w Narwie często dochodzi do eskalacji emocji, a miasto jest niezasłużenie często przedstawiane jako ognisko napięć, chociaż w rzeczywistości konfliktu często nie ma. Zaznaczył, że mieszkańcy miasta – w większości Rosjanie - są zmęczeni natarczywymi pytaniami dotyczącymi ich lojalności wobec Rosji.
Rośnie agresja GRU
Szczególne zaniepokojenie Sinisalu budzi natomiast zmiana metod działania rosyjskich służb specjalnych. Wcześniej, według niego, ich aktywność ograniczała się do propagandy w mediach społecznościowych i napisów na ścianach, ale teraz uciekają się do bardziej agresywnych działań. Stwierdził, że przemoc nie jest już tabu dla rosyjskich agentów, co jest niezwykle niepokojące. Jego zdaniem w obecnych warunkach nie można wykluczyć żadnego scenariusza rozwoju wydarzeń.
Rosja tworzy czarną listę Europejczyków
Na poparcie swoich słów powołał się na publikację w „Newsweeku”, w której twierdzi się, że Rosja rzekomo sporządza listę wpływowych Europejczyków sprzeciwiających się jej polityce. Sinisalu zadał pytanie, czy w przypadku śmierci takiej osoby w „wypadku” można mieć pewność, że to naprawdę przypadek, a nie zaplanowana akcja. Wezwał również do nie zapominania o możliwych wewnętrznych źródłach zagrożenia bezpieczeństwa, przypominając, że jak pokazuje przykład Niemiec, problemy mogą kryć się również we własnym systemie politycznym.

źr. Postimees, ghall.com.ua