Jury konkursu Photo Book of the Year 2020 wybrało do finału trzy spośród dziesięciu zgłoszonych w tym roku książek fotograficznych. Wśród finalistów znaleźli się „Bo żyję”, Mariusz Stachowiak ("Bo żyję"), Dyba i Adam Lach ("Rewizje") oraz Grzegorz Dembiński ("List do chłopca z latarką").
Gdy Grzegorz Dembiński wydał książkę - fotograficzną opowieść o jego relacji z synem - Agnieszka Mozolewska, zrobiła z nim rozmowę. W niej nasz fotoreporter pięknie opowiada o Jaśku, chłopaku, którego nie da się nie lubić. Jaśka uwielbiają wszyscy, a jego relacja z ojcem jest magiczna. Tak jak światło, które daje ta tytułowa latarka.
Głównym bohaterem jest Twój syn. Jak wyglądała wasza wspólna praca nad tym projektem?
Spędzaliśmy bardzo dużo czasu razem. Większość zdjęć powstała podczas naszych wspólnych wypadów nad pobliskie jezioro, a także podczas wakacji i spędzania czasu w domu. Aparat był pewnego rodzaju narzędziem do przyglądania się, jak Jan funkcjonuje, jak on odbiera świat, jak w tym świecie się odnajduje i jakie są jego relacje z otoczeniem.
Jan urodził się z trisomią, jak to wpływa na wasze życie?
Staramy się funkcjonować jak normalna rodzina. Mamy też córkę, która jest młodsza od Jasia. Dzieci chodzą do szkoły, odrabiają lekcje, razem jeździmy na wakacje. Z trisomią wiąże się wolniejszy rozwój psychiczny, Jankowi bliżej dziś do czterolatków niż zdrowych rówieśników. Jeśli chodzi o choroby, które towarzyszyły mu w dzieciństwie to w większości są już za nami, a on jest na tyle zdrowy, że może normalnie chodzić do szkoły i funkcjonować jak rówieśnicy.
Tu przeczytasz całą rozmowę z Grzegorzem:
Grzegorz Dembiński o książce "List do chłopca z latarką"
