„Ciało napierało na mnie, a on wydawał jęki"
W piątek odbył się kolejny dzień procesu hollywoodzkiej aktorki, oskarżonej o spowodowanie w lutym 2016 roku wypadku na stoku narciarskim. Gwiazda zaprzeczyła, że wjechała w Sandersona, twierdząc, że to on doprowadził do wypadku.
Gwyneth wyznała też, że zaraz po zderzeniu obawiała się, że padła ofiarą napaści seksualnej. Przed sądem mówiła, że kiedy ona i Sanderson upadli na stoku, poczuła "nogi między swoimi nogami".
„Ciało napierało na mnie, a on wydawał jęki. Nie wiedziałam, czy to żart, czy ktoś robi coś perwersyjnego (…) Próbowałam poskładać w całość to, co działo się za mną” - zeznawała w piątek gwiazda.
Paltrow przyznała też, że krzyczała na Sandersona, który leżał na ziemi po wypadku.
„Wjechałeś prosto w moje pie*****e plecy” – przytoczyła swoje słowa. Wytłumaczyła również, że wykrzykiwanie nieprzyzwoitych rzeczy, nie leży w jej zwyczaju. „Po incydencie, kiedy czujesz się zraniony i naruszony, niestety zaczyna działać adrenalina” – dodała.
Jak przypomina Daily Mail, Paltrow była jedną z pierwszych gwiazd, które oskarżyły Harveya Weinsteina o molestowanie seksualne.
Paltrow po wypadku poszła na... masaż
Sanderson domaga się 400 tysięcy dolarów odszkodowania za trwałe uszkodzenie mózgu, cztery złamane żebra, stres emocjonalny i oszpecenie. Twierdzi, że po zderzeniu na stoku Paltrow zostawiła go na śniegu i odeszła.
Paltrow przyznała, że po wypadku nie myślała o Sandersonie i całe popołudnie spędziła na masażu.
„Kiedy jesteś ofiarą wypadku, twoja psychika nie pozwala myśleć Ci o osobie, która go spowodowała” – tłumaczyła.
Aktorka zapewniła, że w tamtym czasie nie wiedziała, że mężczyzna odniósł tak duże obrażenia.
Źródło: Daily Mail
