Po Wrocławiu od kilku dni jeździ skoda z lawetą, na której znajduje się billboard: „Stop pedofilii. Pedofilia występuje do 20 razy częściej wśród homoseksualistów”. To cytat z kontrowersyjnego dr. Paula Camerona. Jest też odnośnik do strony internetowej, na której pseudo fakty udają wiedzę naukową. Kierowca również przez megafon nadaje głośne komunikaty.
Sprawa budzi sporo kontrowersji. - Nie wiem, czy to legalne i czy jest na to paragraf. Pan powołuje się na swoim "bannerze" na Paula Camerona, od którego badań odżegnuje się niemalże cała amerykańska psychologia. Czy to nie podpada ani trochę pod podżeganie do nienawiści na tle orientacji? Nie wiem, co on tam nadaje, nie miałam okazji się wsłuchać, ale komunikat pisemny dość jasno chyba sugeruje, kto jest Największym Wrogiem Ludzkości – pisze do nas czytelniczka Anna.
Jeszcze dalej poszedł społecznik Robert Wagner, który zgłosił sprawę do prokuratury. Według niego organizatorzy „nawołują do nienawiści oraz znieważają ze względu na orientację seksualną poprzez propagowanie na stronie internetowej stoppedofilii.pl oraz za pomocą banerów umieszczonych na lawetach samochodów, haseł znieważających osoby homoseksualne”.
Sprawą zajął się również Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, który również zapowiedział zgłoszenie jej do organów ścigania.
Za banerem i stroną stoi Fundacja Pro - prawo do życia. Jej dolnośląski koordynator Adam Brawata wyjaśnia, że są to próby cenzurowania przekazu fundacji. - Komuś zależy, żeby ludzie nie byli informowani o tym, że jest takie powiązanie między pedofilią i homoseksualizmem – mówi Brawata.
Dodaje, że auto nadal będzie jeździło. - Nie pozwolimy na cenzurowanie debaty publicznej.
Na zarzuty, że fundacja na swojej stronie podaje informacje, które nijak mają się do współczesnej wiedzy naukowej przyznał, że dr Cameron wygrał w Toruniu proces z tymi, którzy podważali jego kwalifikacje.
Chodzi o proces, który Cameron wytoczył stowarzyszeniu Pracownia Różnorodności za nazwanie go m.in. "pseudonaukowcem" "naukowym hochsztaplerem" i "homofobicznym kłamcą", który "notorycznie fałszuje dane i pozoruje badania", a także, że został odrzucony przez środowisko akademickie w USA. Sąd uznał, że większość sformułowań naruszyła dobra Camerona. M.in. dlatego, że odnosiły się do jego całej działalności, a nie tylko tej w zakresie homoseksualizmu.